środa, 24 stycznia 2018

Rozmowa natury obojętnej

Święta to doskonała okazja nie tylko do odwiedzenia rodziny, ale i do zapoznania się z przyszłą teściową. Przypominamy zatem młodzieży kilka podstawowych, ponadczasowych zasad, jak się w takiej sytuacji  zachować... Nieodzowny jest w tym podręcznik Mieczysława Rościszewskiego "Zwyczaje towarzyskie" wydany  w 1928 roku.
Młody człowiek, spotkawszy panienkę, która mu się spodobała i z którą pragnie się ożenić, winien dać się jej poznać, a przekonawszy się, że z powierzchowności nie jest jej niemiłym, zacząć jej dyskretnie asystować i następnie prosić o pozwolenie złożenia wizyty w domu jej rodziców lub opiekunów. Taką wizytę składa się zwykle w najbliższy dzień świąteczny, zaraz po sumie, przyczem młody kandydat do stanu małżeńskiego powinien mieć na sobie garnitur tużurkowy, rękawiczki glansowane, krawat czarny i modny kapelusz w ręku.

Wchodząc do salonu, zdejmuje rękawiczkę przynajmniej z prawej ręki (inni są zdania, że lepiej wcale nie mieć rękawiczek na rękach), wita się uprzejmie ze wszystkimi, począwszy od „mamusi", której jeszcze w rękę nie całuje, poczem rozpoczyna rozmowę o przedmiotach natury obojętnej, o niczem, trwającą przez całe pół godziny, tj. przez czas trwania wizyty, nie dając poznać właściwego celu swego przybycia. Na pożegnanie, o ile spostrzeże dobre przyjęcie, powinien panią domu ucałować w rękę, pannę zaś uściskać za rączkę delikatnie, delikatnie, a znacząco, o ile panna będzie w salonie, czego się zwykle w takich razach unika...
I pamiętajcie:  "mamusię" buch w rąsię, tylko jeśli była przychylna... W przeciwnym razie...

1 komentarz: