sobota, 25 marca 2017

Coście z Ojczyzną uczynili?

… I patrzyłem na Was z przerażeniem, z oburzeniem, z rozpaczą. Coście z Ojczyzną moją uczynili? Wasz system miał po swojej stronie bezgraniczne znużenie ludu, najbardziej bohaterskiego z pośród innych ludów świata. Obsadziliście „swymi ludźmi" wszelkie stanowiska: byliście w ministeriach i w sztabach, w bankach i w dyrekcjach fabryk. Głosowanie powszechne, robione przez Waszych prefektów, pokrywało Wasze czyny pozorną zgodą obywateli.
leon-gambetta

Rządziliście, jak chcieliście. Myśmy byli dla Was „zdrajcami" i sprzedajna prasa wlekła nas w błocie ulicy. Nie oszczędzono ani naszych nazwisk, ani godności naszych matek, małżonek i córek. Byliśmy pariasami w domu, dźwigniętym naszymi własnymi rękami, przeżyliśmy wszystko, co przeżyć może człowiek.

Przed dwoma dniami runął Wasz system. Był tak zgniły, że runął bez jęku. Niby syk żmij rozlega się Wasz syk, oskarżający nas o służenie cudzym interesom. My Wam odpowiadamy jednym słowem: "Ojczyzna". Obaliliśmy Was, by ocalić Ojczyznę. Obalając Was, dokonaliśmy połowy dzieła...

W dniu 4 września powstał lud i nikt nie stanął w Waszej obronie. Nazajutrz zaczęliście Waszą kampanię oszczerstw. To jest przecie jedyna, dostępna dla Was broń. Ale popełniliście omyłkę. Dzień 4 września spuścił zasłonę nad Waszą epoką, nad Waszymi "kandydaturami oficjalnymi", nad Waszymi bankierami, nad Waszymi obyczajami. To nie był "dzień buntu", jak Wy mówicie. To był dzień protestu Ojczyzny przeciwko Waszym metodom. Bo naród odczuł, że ginie i wtedy lud stolicy wziął na siebie trud zakończenia epopei Napoleona III. Lud Paryża ocalił Francję. Niech będzie błogosławiony jego protest...

* * *

leon gambetta
Tak  6 września 1870 roku przemawiał w Paryżu deputowany, republikanin Leon Gambetta. Człowiek, który wkrótce zyska sławę, dzięki ucieczce balonem z obleganego przez Niemców Paryża. Który, mimo beznadziejnej sytuacji na wojnie z Niemcami, nie podda się i będzie organizował siły zbrojne na prowincji. Odmówi też podpisania upokarzającego traktatu pokojowego.

Dwa dni wcześniej, 4 września, lud paryski zbuntował się przeciw rządom Napoleona III i zmusił parlament do proklamowania III Republiki. W tak ostrych słowach Gambetta wypowiadał się o metodach sprawowania władzy cesarza, który 18 lat wcześniej zdobył tron wskutek zamachu stanu.

Przegrana z Prusami ostatecznie zakończyła dzieje francuskiej monarchii. Dla Niemców pokonanie Francji było okazją do zakończenia procesu zjednoczenia pod przewodnictwem Prus. Uroczyste proklamowanie zjednoczonych Niemiec czyli II Rzeszy nastąpiło w pałacu wersalskim, siedzibie francuskich królów, co dodatkowo upokarzało Francuzów. Tam też cesarzem niemieckim obwołano Wilhelma I Hohenzollerna...

Źródło: "Naprzód" organ Polskiej Partii Socjalistycznej 18.09.1932 r.

środa, 8 marca 2017

Fasada w stylu duchownym

Nie ulega najmniejszej kwestii, że w razie przyjęcia przez parlament nowego projektu szkolnego, armia duchownych opanuje szkolnictwo... 

Od początku otwarcia sesji w parlamencie panuje gorączka i wrzawa. Publiczność na galeriach niecierpliwi się i burzy. Posłowie zjawiają się na posiedzenia z ogromnymi tekami, wypchanymi materiałami dowodowymi. W bibliotece parlamentu ruch i praca, jak przed świętami w sklepie delikatesowym. Bibliotekarze nie mogą nadążyć w przynoszenia aktów, protokołów sprzed kilkunastu lub kilkudziesięciu lat.

Chodzi o najważniejszą własność, jaką posiada europejskie społeczeństwo, o szkołę. Bój toczy się nie tylko w parlamencie. Całokształt życia, wszystkie jego dziedziny zaprząta myśl o tej sprawie. Mównicę publiczną opanowała niepodzielnie kwestia szkolna. Po każdym zgromadzeniu czy wykładzie opuszcza ona salę i z manifestacyjną pompą przy blasku pochodni, śpiewie tłumów, przechadza się ulicami. Opanowała prasę, przesiewa się przez wiersze artykułów wstępnych, porywając żywiołowym swym nurtem wszystkie znane i zasłużone pióra.
Miejska szkoła katolicka w Krotoszynie, powstała na przełomie wieków XIX I XX jako niemiecka. Źródło: fotopolska.eu
Kto z kim walczy i o co? Walczy prawica parlamentu z lewicą, konserwatyści z socjalistami i liberałami. Walczą o nowy projekt szkolny ministerstwa Sztuki i Nauki, który zakłada wprowadzenie przymusu szkolnego i subwencji państwowych dla szkół prywatnych. Wydawałoby się, że konserwatyści naturalnie idą przeciw projektowi, a cała lewica popiera go... Nic podobnego! Projekt wyszedł od prawicy, a lewica go zwalcza. Prawdziwe oblicze tej niesłychanej maskarady kryje się głęboko w życiu ekonomicznym kraju. Konserwatywnej prawicy, ściślej mówiąc - katolikom chodzi o przyszłego wyborcę oraz o władzę nad nim. Prawica wskrzesza dawno temu wysuniętą zasadę: "ufundujmy katolicką szkołę początkową - kościół się potem sam ufunduje".

Fasada tego projektu teoretycznie nie pozostawia nic do zarzucenia. Inaczej się jednak przedstawia w praktyce. Wiadomo powszechnie, że równość szkół prywatnych kościelnych, a rządowych przed prawem, tj. przed rządem, jest fikcją. Szkoły klasztorne opierają istnienie swe przede wszystkim na wielkich dobrach i majątkach klasztornych. Nauczyciele tych szkół, to ludzie utrzymywani kosztem kościoła. Nowy projekt zakłada złożenie całego ciężaru utrzymania szkół klasztornych na barki gmin. Wprowadza również zapomogi dla wszystkich szkół, jakie powstaną w kraju z programem rządowym. Ponieważ jednak na zakładanie szkół pozwolić sobie mogą tylko bogate sfery czy organizacje społeczne, przeto równość zapomóg jest frazesem, który pokrywa inną prawdę: pieniądze dla tego, który ma pieniądze. Nie ulega najmniejszej kwestii, że w razie przyjęcia przez parlament nowego projektu szkolnego, armia duchownych opanuje szkolnictwo, wydzierając narodowi, za jego własne pieniądze, wszelką kontrolę nad narodową szkołą. Dlaczego rząd na to się zgadza?

Trzydzieści lat temu przymus szkolny proponowała lewica, a jeszcze 4 lata temu katolicy byli przeciw. Dziś, pod pozorem wprowadzenia przymusu szkolnego, chcą oni zniszczyć świeckie nauczanie i za pieniądze gmin oraz rządu prowadzić antynarodową politykę szkolną. Antynarodową, bo walka, jaką prowadzą partie katolickie nie liczy się ani z dobrem państwa, ani narodu...

* * *
Powyższy tekst jest skróconą i uwspółcześnioną wersją artykułu, który ukazał się w roku 1913 w polskiej prasie socjalistycznej. Dotyczył sytuacji w państwie belgijskim. Walka o szkołę w Belgii toczyła się od połowy XIX wieku. Plany rozwoju szkół państwowych proponowane przez liberalne rządy były bojkotowane przez wyższych urzędników kościelnych. Obok świeckich szkół, powstawały katolickie. Trwała ostra rywalizacja o uczniów i o nauczycieli, którą liberałowie przegrali. Szkoły katolickie objęły siecią cały kraj i miały o wiele więcej uczniów niż szkoły świeckie. Zasada "ufundujmy katolicką szkołę początkową - kościół się potem sam ufunduje" znakomicie sprawdziła się w praktyce. W latach 70-tych XIX wieku powstała Partia Katolicka, która oddała rządy liberałom tylko w latach 1878 - 1884. Rządziła w Belgii do maja 1938 roku, tylko z przerwą na okupację niemiecką podczas I wojny światowej. Partie wolne od katolickich dogmatów doszły do władzy dopiero po II wojnie światowej. W latach 50-tych XX wieku socliberalny rząd wprowadził przywileje dla szkół świeckich, co doprowadziło do czteroletniej kolejnej walki z katolikami o szkolnictwo. Dopiero w 1958 roku największe partie podpisały tzw. Pakt Szkolny, który zagwarantował nauczanie oparte na konstytucyjnej zasadzie wolności oświaty i jej niezależności od partii rządzących.

Wprowadzenie przymusu szkolnego powszechnie uważa się za znaczny krok cywilizacyjny, pozwalający na budowanie społeczeństwa obywatelskiego. Tak stało się w wielu krajach, w których powstało państwowe szkolnictwo ze świeckim programem nauczania. Belgijska partia rządząca przed I wojną światową postanowiła za państwowe pieniądze stworzyć sieć szkół katolickich uczących według własnego programu. Urządzić powszechną katechezę, zamiast powszechnego nauczania.

Belgia jest państwem federacyjnym, składających się obecnie z 3 regionów:  flamandzkiego, walońskiego oraz stołecznej Brukseli. Pomiędzy etnicznymi regionami Flamandii i Walonii do dziś istnieją poważne różnice. W początkach wieku XX były jeszcze głębsze i jak wieszczył dziennik socjalistyczny "Naprzód":
Belgia wallońska wolnomyślna i Belgia flamandzka konserwatywno-katolicka, Belgia flamandzka rolnicza i wallońska przemysłowa, dzięki stronniczemu projektowi szkolnemu katolików oddzielają się od siebie coraz bardziej nie przebytym murem...

Źródło: "Naprzód" Organ centralny polskiej partii socyalno-demokratycznej, 29 listopada 1913 roku.