wtorek, 10 maja 2016

Miałaś Zdunio Złoty Róg

Sto lat istnienia liczy już Zduńska Wola. Za miesiąc będzie się ona nazywać Złotym Rogiem - poinformował 9 maja 1925 roku dziennik "Głos Polski".

Pospolita Zduńska Wola przekształca się w arystokratyczny Złoty Róg - wtórowała mu "Republika"
Zdaniem łódzkiej prasy przemianowanie miasta miało być kulminacyjnym punktem obchodów stulecia powstania Zduńskiej Woli. "Głos Polski" przekonywał, że dokona tego sam prezydent Rzeczypospolitej Stanisław Wojciechowski.

Założenie miasta Zduńskiej Woli było możliwe dzięki dekretowi cara Aleksandra I z 15 maja 1825 roku. Uroczystości setnej rocznicy zaplanowano na 31 maja i 1 czerwca. W planie pierwszego dnia obchodów znalazła się msza celebrowana przez biskupa Tymienieckiego, uroczyste otwarcie gimnazjum państwowego oraz położenie kamienia węgielnego pod gmach szkoły powszechnej. 1 czerwca miało odbyć się święto przysposobienia wojskowego, z udziałem pułków i garnizonów wojskowych z powiatu łaskiego i sieradzkiego oraz wystawa przemysłowo-handlowa. Po uroczystościach przewidziano zabawy ludowe urządzone przez zduńskowolski magistrat. Wszystko odbyło się zgodnie z planem. Nawet prezydent Wojciechowski dopisał. Tylko sensacyjna wiadomość o zmianie nazwy miasta okazała się dziennikarską kaczką, powielaną bezkrytycznie przez media. Już 11 maja "Republika" zamieściła w dziale "Skrzynka do listów" pismo burmistrza Zduńskiej Woli - Tadeusza Szaniawskiego dementujące prasową plotkę.
Wiadomość ta jest niezgodna z prawdą. Magistrat i mieszkańcy miasta dowiedzieli się o tym projekcie dopiero z prasy - wyjaśnił burmistrz.

Kto wypuścił tę kaczkę-oszustkę nie wiemy do dziś... "Głos Polski" próbował zrehabilitować się sprytną woltą:
Złotym rogiem, jakim uczci Zduńska Wola swój jubileusz będzie wielki gmach szkolny...
31 maja 1925 roku rozpoczęło się wyjątkowe wydarzenie w dziejach Zduńskiej Woli. Na dworzec kolejowy przyjechał prezydent Rzeczypospolitej, wojewoda Ludwik Darowski, kurator okręgu łódzkiego dr Jarosz, prezes izby skarbowej Towarnicki, generał dywizji Jung oraz biskup Tymieniecki. A tu konsternacja, na peronie pustki. Nikt z władz miasta nie pojawił się, aby ich powitać...

Honor pułku

50 złotych grzywny kosztowało 25-letnią częstochowiankę napisanie listu w obraźliwym tonie.

W lutym 1924 roku Pelagia Moś z Częstochowy wysłała list do generała, dowódcy okręgu Korpusu w Łodzi. Była to skarga na dowódcę 27 p.p. pułkownika Sadowskiego* z powodu rzekomego złego traktowania jej męża, sierżanta Piotra Mosia. Niestety sprawy nie załatwiła, a napytała sobie jeszcze więcej biedy.

W liście, zdaniem generała, użyła obraźliwych wyrażeń. Między innymi napisała:
Pan generał przychyli się do mej prośby i sprawę tę sprawiedliwie rozpatrzy, nie trzymając się przysłowia, „że kruk krukowi oka nie wykole", gdyż w przeciwnym razie będę zmuszona sprawę tę poruszyć do wyższej władzy, gdyż w ten sposób, jak wyraził się pan pułkownik, zdrowych jak konie, tych słów nie powiedziałby ani niemiec, lub moskal.
koszary 27 pułk piechoty częstochowa
Za te pomówienia Pelagia Moś stanęła przed sądem. Przyznała się do napisania listu, a na swoją obronę miała tylko świadectwo od lekarza, że w tym czasie cierpiała na rozstrój nerwowy. Tłumaczyła się, że nie zdawała sobie sprawy z tego co pisze.

W czasach II RP wojsko było instytucją powszechnie szanowaną, a oficerowie bardzo wyczuleni na punkcie swojego honoru. Sugerowanie, że władza wojskowa jest układem, sitwą czy grupą kolesi dbających tylko o własne interesy wiązało się z poważnymi konsekwencjami. Wymiar sprawiedliwości nie pobłażał takim wybrykom.
Sąd okręgowy w Łodzi w maju 1925 roku skazał Pelagię Moś na 50 złotych grzywny z zamianą na 7 dni aresztu.


*płk piechoty Ignacy Sadowski (1 XII 1923 - 12 XII 1925)

wtorek, 3 maja 2016

Majowa chwila jak meteor

I modlitwa płynęła potężnemi dźwiękami, odrywała się od ziemi, płynęła wzwyż ku niebu, co jakby w odpowiedzi pogodnym uśmiechem wiosennego słońca zdawało się symbolizować nadchodzącą wiosnę w życiu narodu…
Na tak niebotyczne poziomy dotarła myśl autorów okolicznościowego wydawnictwa „125-lecie Konstytucji na ziemiach Piotrkowskiej, Sieradzkiej i Kaliskiej”, wydanego w lipcu 1916 roku. Zapewne wielu uczestników tych wydarzeń odczuwało podobną ekstazę. My jednak unikając wzniosłej mistyki, starajmy się trzymać ziemi i szukać faktów.

125-lecie Konstytucji na ziemiach Piotrkowskiej, Sieradzkiej i Kaliskiej

W grudniu 1915 roku wojska niemieckie i austriackie zajęły całe Królestwo Polskie. Rosjanie zostali wypchnięci za linię przebiegającą od Zatoki Ryskiej przez Baranowicze, Tarnopol, po Kamieniec Podolski na brzegach Dniestru. Okupanci utworzyli na ziemiach polskich dwie strefy i ustanowili w nich urzędy gubernatorskie: niemiecki w Warszawie i austriacki w Lublinie.

Komitet obchodów rocznicy Konstytucji 3 Maja w Łodzi

Po 1,5 roku wojny państwa centralne wprawdzie opanowały znaczną część Europy, ale do ich zwycięstwa nadal było daleko. Walka na dwa fronty wyczerpywała siły tych dwóch państw. Od początku wojny Niemcy rozrzucali na terenach polskich pod rosyjskim zaborem ulotki z wiele obiecującą odezwą dowództwa armii. Przedstawiali się w niej jako wyzwoliciele spod rosyjskiego jarzma i proponowali wspólną walkę z barbarzyńskim zaborcą ze wschodu. Jednocześnie nie wahali się stosować wobec zdobytych terenów okrutnych metod wojny totalnej. Najwięcej na ten temat mieli do powiedzenia mieszkańcy najbardziej poszkodowanych miast: Kalisza i Częstochowy.

Łódź 3 maja 1916

Po opanowaniu zaboru rosyjskiego niemieccy i austriaccy okupanci grabili co mogli, ale oficjalnie zmienili politykę wobec ludności polskiej. Chodziło im głównie o pozyskanie rekruta, potrzebnego do dalszego prowadzenia wyczerpującej wojny. Okazją do sprawdzenia intencji władz okupacyjnych była przypadająca w maju 1916 roku 125 rocznica Konstytucji 3 Maja. Niespodziewanie okazało się, że niemieckie i austriackie gubernatorstwa nie stawiały żadnych przeszkód w urządzeniu obchodów rocznicowych. W miastach Królestwa powstały więc komitety do organizacji uroczystości i szybko przystąpiły do pracy. Według autorów wspomnianego wydawnictwa nastąpił wtedy moment odrodzenia narodu, niczym mitycznego feniksa z popiołów:
125 lat minęło od chwili owej, co błysnęła, jak wspaniały meteor, a po której nastała epoka dla nas męczeństwa, niewoli, epoka szatańskich wysiłków, dążących do upodlenia i zabicia w żywym narodzie ducha. Próżna praca. Duch narodu wielkiego odradza się nieustannie, jak feniks z popiołów, a z ognia udręczeń wychodzi coraz piękniejszy, coraz silniejszy czystszy.
3 maja 1916 łódź

We wszystkich kościołach katolickich w Łodzi 3 maja 1916 roku odbyły się uroczyste nabożeństwa. Nawet salę gimnastyczną szkoły Handlowej Kupiectwa Łódzkiego zamieniono w kaplicę. Przed specjalnie urządzonym ołtarzem odprawiono mszę dla uczniów, zakończoną poświęceniem sztandaru szkolnego. Okolicznościowe nabożeństwa odbyły się również w kościele ewangelickim Świętej Trójcy oraz w synagodze gminy starozakonnych przy ulicy Wolborskiej i w synagodze przy ulicy Spacerowej.

pabianice maj 1916

O godzinie 12 w południe z rynku Targowego wyruszył pochód. Przechodził kolejno ulicami: Nowo-Targową, Średnią, Nowym Rynkiem i Piotrkowską, aż do kościoła Św. Stanisława Kostki. O rozmiarach pochodu świadczył fakt, że kiedy jego koniec formował się jeszcze na placu Targowym, czoło sięgało już Nowego Rynku. Hasło do rozpoczęcia pochodu dał hejnał, wykonany przez heroldów. Duchowieństwo zaintonowało „Boże, coś Polskę” i poszli… Jak relacjonują autorzy pamiątkowego albumu:
Pieśń, podchwycona przez przeszło 50-tysięczną rzeszę, zelektryzowała wszystkich. Zapanował nastrój tak uroczysty, iż tysiące obecnych: kobiet i mężczyzn, dzieci i pokrytych siwizną starców nie mogło powstrzymać łez wzruszenia na dźwięki tej pieśni błagalnej, bijącej do Niebios jedną, jedyną przebolesną prośbą: „Ojczyznę, wolność racz nam wrócić, Panie”.
Przez cały czas trwania pochodu biły dzwony w kościele ewangelickim Świętej Trójcy. Dźwięki dzwonów kościoła Św. Stanisława Kostki powitały pochód, gdy zbliżył się do końca swojej drogi. Kiedy delegacje ze sztandarami wkroczyły do kościoła, chór odśpiewał pieśń „Boże Ojcze”, a następnie hymn „Boże, coś Polskę”. Proboszcz parafii NP Marii, ks. Popławski, wygłosił potem wzniosłe kazanie okolicznościowe, przypominające istotę święta Trzeciego Maja.


Po kazaniu ks. oficjał Henryk Przeździecki poświęcił tablicę pamiątkową wmurowaną w ścianę kaplicy bocznej. Wykonana z ciemno-czerwonego marmuru tablica zawierała następujący napis:

ROKU WIELKIEJ WOJNY
I WIELKICH NADZIEI NARODU W DNIU PIERWSZEGO W ŁODZI
UROCZYSTEGO OBCHODU
ROCZNICY KONSTYTUCJI 3 MAJA
NA WIECZNĄ RZECZY PAMIĄTKĘ 1916.

Poza wybitnie religijnym, uroczystości 3-majowe miały charakter zdecydowanie antyrosyjski. „Gazeta Łódzka” 4 maja 1916 roku wspominała i upominała:

Walczący o niepodległość Ojczyzny przemożnej sile wroga uledz musieli. Od tej pory rozpoczyna się bezprzykładny w dziejach okres prześladowań naszego narodu i bohaterskich walk jego o wolność. Czyż dziś nie znajdujemy się w analogicznych warunkach politycznych. Czyż i dziś jeszcze nie mamy ugodowców – moskalofilów, jak ongi targowiczan, i rozumnych obywateli, którzy, jak konfederaci barscy, widzą jedyną drogę do wyzwolenia Ojczyzny w walce zbrojnej, do upadłego, z ciemiężcą, który łamał traktaty, poczynionych obietnic nie dotrzymywał i jako cel postawił sobie zagładę duszy polskiej. Lecz ani szubienice, ani kazamaty, ani tajgi syberyjskie ducha narodu złamać niezdolne, czego dowodem był wczorajszy uroczysty obchód rocznicy Konstytucji majowej.
Podobne uroczystości odbyły się w Pabianicach, Zgierzu, Konstantynowie, Aleksandrowie oraz Kaliszu, niespełna 2 lata temu zrównanym z ziemią przez niemieckie wojsko, i w Częstochowie, w której na początku wojny zamordowano bez powodu kilkunastu mieszkańców, ponad tysiąc mężczyzn wywieziono do Niemiec, jako „polskich bandytów”, a na miasto nałożono wysoką kontrybucję.
3 maja 1916 w Kaliszu

Zachwyceni przebiegiem łódzkich uroczystości autorzy pamiątkowego albumu upajali się poczuciem wspólnoty:
Wszystkie świątynie katolickie, odpowiednio przybrane, przepełnione były zastępami wiernych, zespolonych we wspólnych pieniach narodowych i gorących o lepszą przyszłość modłach.
Jedność ta była jednakże ułudą. Zapomniano, że państwa nie zbuduje się na jedności, bo jest ona na dłuższą metę niemożliwa w żadnej tak dużej grupie ludzi, jak naród. Podstawą państwa jest zdolność jej obywateli do kompromisu, zaakceptowanie odmienności i ich prawa do życia. Kompromis ten albo jest narzucony siłą przez władcę, albo, jak w demokratycznych narodach, budowany oddolnie wskutek zrozumienia przez obywateli wspólnoty interesów.

Konstytucja 3 Maja miała być takim kompromisem, zaproponowanym przez światlejszą mniejszość przy znacznym udziale króla. Ten trudny do osiągnięcia, ale możliwy, kompromis miał ratować upadającą Polskę. Niestety, nie wszyscy byli na niego gotowi. Większość decydująca o losach kraju nie była… W pracach nad Konstytucją brało udział zaledwie kilka osób. Z grona katolickiego kleru: tylko biskup kamieniecki Adam Stanisław Krasiński oraz księża: Hugo Kołłątaj i Stanisław Staszic. Jedynym duchownym wśród sygnatariuszy był Józef Korwin Kossakowski, biskup inflancki i kurlandzki.

Przeciwnikami Konstytucji byli ci, w których interesy godziły proponowane zmiany: znaczna część magnaterii, która musiałaby pożegnać się ze swoją pozycją oraz znaczna część szlachty, która nie chciała uznania pańszczyźnianego chłopa za obywatela i nadania praw mieszczanom. Z tych samych powodów Konstytucja była nie do przyjęcia dla wyższego kleru. Kuria rzymska i polski kler obawiali się ponadto, że Polacy nie poprzestaną na tej kompromisowej Konstytucji. Podejrzewali, że – wzorem rewolucjonistów francuskich – pozbawią ich wkrótce funkcji państwowych, odbiorą majątki i zlikwidują przywileje. Pierwszy krok został zrobiony: ustawa wprowadziła 20-procentowy podatek dla duchowieństwa.

Obchody 3 maja 1916 roku w Zgierzu

Katolickiego kleru nie mógł zadowolić katolicki początek preambuły „W imię Boga, w Trójcy Świętej jedynego”, ani nawet artykuł I, stanowiący, że „Religią narodową panującą jest i będzie wiara święta rzymska katolicka ze wszystkimi jej prawami; przejście od wiary panującej do jakiegokolwiek wyznania jest zabronione pod karami apostazji…” Było to bowiem tylko potwierdzenie istniejącego stanu. Nie zadowalało go również pozostawienie prymasa na stanowisku prezesa Komisji Edukacyjnej oraz jego udział w radzie królewskiej. Gdy, w porozumieniu z carycą Katarzyną II, polscy magnaci: Stanisław Szczęsny Potocki, Franciszek Ksawery Branicki i Seweryn Rzewuski zawiązali w maju 1792 roku Konfederację Targowicką mieli poparcie biskupów liczących na przywrócenie dotychczasowego ustroju. Biskup inflancki Józef Kazimierz Kossakowski został nawet przywódcą konfederacji na Litwie.

Podczas insurekcji kościuszkowskiej w 1794 roku za zdradę i współpracę z Konfederacją Targowicką powieszeni zostali wysocy przedstawiciele katolickiego duchowieństwa, biskupi: Ignacy Jakub Massalski i Józef Kazimierz Kossakowski. Na karę śmierci został skazany również biskup Wojciech Skarszewski, ale w jego sprawie interweniowali u Kościuszki: król i nuncjusz papieski. Kościuszko zagrożony ekskomuniką zmienił karę śmierci na dożywocie, co w istniejącej sytuacji nie było żadną karą. Śmierć poniósł wówczas także prymas Michał Jerzy Poniatowski, młodszy brat króla, „głowa duchowieństwa polskiego”. Do dziś nie jest wyjaśnione czy była to śmierć wskutek choroby, czy samobójstwo spowodowane obawą przed czekająca na niego szubienicą.

223 lata po uchwaleniu Konstytucji, tak jak w latach poprzednich, uroczystości upamiętniające uchwalenie ustawy rządowej 3 maja 1791 roku, odbywają się w kościołach. Księża i biskupi odprawiają msze za pomyślność Ojczyzny, upominają Polaków i ich przedstawicieli, że nie dość troszczą się o dobro Ojczyzny. Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamień… Przypomnijmy tylko, że w 1792 roku w kościołach warszawskich czytano list pasterski biskupa Antoniego Onufrego Okęckiego, w którym wzywał on do modłów, za pomyślność Konfederacji Targowickiej, oczywiście „dla dobra Ojczyzny podjętej”. Tej samej Targowicy, która jest do dziś synonimem zdrady narodowej…

* * *

Wszystkie zdjęcia pochodzą z albumu „125-lecie Konstytucji na ziemiach Piotrkowskiej, Sieradzkiej i Kaliskiej” – Lipiec 1916 roku. Wydawcy: M. Daszewski i R. Piątkowski.