piątek, 17 marca 2023

Samojazdem do przystanku Niepodległość

11 listopada 1918 roku był poniedziałek. Tego dnia polscy patrioci rozbrajali wojsko niemieckie, w razie oporu nie wahali się użyć broni. Dziennik Urzędowy „Monitor Polski” we wtorek, 12 listopada 1918 roku informował o zdarzeniach z dnia poprzedniego:

Wczoraj od samego rana wojsko polskie rozpoczęło odbiór od wojska niemieckiego instytucji wojskowych i komunikacyjnych. Między innemi dwaj oficerowie sztabu generalnego zajęli oddział sztabu generalnego przy ul. Traugutta. Rozkaz zajęcia dyrekcji kolejowej na rogu Alei Jerozolimskiej i Nowego Świata otrzymał oddział wojska polskiego onegdaj w nocy. Pomimo wezwania do oddania gmachu żołnierze niemieccy dali kilka strzałów, na które wojsko polskie również odpowiedziało strzałami. Wymiana strzałów trwała tam przez całą prawie noc. Zrana nastąpiło zawieszenie broni, aż dopiero około godziny 12 zgłosił się niemiecki komendant gmachu dyrekcji kolejowej, oświadczając gotowość oddania gmachu w ręce przedstawiciela wojska polskiego. W rzeczywistości po chwili przybył samojazdem komendant warty i w jego ręce oddano gmach dyrekcji kolejowej. Gmach obsadzono wojskiem, stawiając przed bramą warty polskie.

W obecności naczelnika warszawskiej dyrekcji odbyło się przejmowanie urzędów w dyrekcji kolejowej. O godzinie 9 i pół rano przeszedł dworzec kolejowy w ręce polskie, a o godzinie 12 i pół — zarząd kolejowy.

Wieczorem około godziny 4 wysłano na drezynie urzędnika kolejowego, który bez przeszkody dojechał do Pruszkowa, stwierdzając, że linia jest nieuszkodzona.

Około 9 rano w rękach wojskowych polskich znalazły się garaże z automobilami niemieckiemi oraz cały park automobilowy, nad którym komendę objęli pp. Bitschan i Pręgowski.

Około godziny 10 rano inspekcje policji niemieckiej były już owładnięte przez wojsko polskie; szucmani [strażnicy] rozbrojeni i milicja objęła czynności policji.

Około południa nad gmachem poczty na placu Wareckim zawieszono flagę polską i ustanowiono posterunek wojskowy polski.

Telegraf zajął wczoraj przed południem oficer polski.

W południe cała cytadela była już w posiadaniu władz polskich i obsadzona przez wojsko. Na terenie cytadeli znajduje się niemiecki telegraf bez drutu, zdatny do użytku. W składach twierdzy znalazły się zapasy amunicji, znaczna liczba karabinów, armat, kilkaset wozów obozowych, jaszczyków [wóz służący do przewożenia amunicji], lawet od armat i inny materjał bojowy. Ze znajdującego się w środku cytadeli więzienia zostali wypuszczeni polityczni.

Pałace Bruehlowski i Saski zajęte zostały wczoraj przez władze polskie. Papiery polityczne i archiwa przejęte i zabezpieczone zostały przez p. K. Sienkiewicza w imieniu ministerjum spraw wewnętrznych. Gmach i biura urzędu prasowego i cenzuralnego niemieckiego przeszły całkowicie w ręce polskie w południe. Akta tego urzędu przejmowali urzędnicy biura prasowego Rady Ministrów i ministerjum spraw wewnętrznych już od rana.


Pochód narodowy 17 listopada 1918, na placu Trzech Krzyży, źródło: Pierwsze dni wolności. Warszawa od 10 listopada do 18 listopada 1918 r., pod red. Andrzeja Stawarza, Warszawa 2008.

Bank Wschodni dla handlu i przemysłu (Ostbank fuer Handel in Geverbe) przeszedł pod zawiadywanie ministerstwa handlu i przemysłu. W dniu wczorajszym w godzinach południowych przedstawiciel ministerjum wojny w obecności dyrektora tramwajów p. Gustawa Wertheima oraz członka magistratu inżyniera p. Alfonsa Kuhna, pojechawszy specjalnym wagonem do biur dyrekcji na Woli, dokonał aktu przejęcia przedsiębiorstwa w ręce polskie. Dyrektorów przymusowych, osławionego Rummla i Auerbacha, już nie zastano. Uciekli oni wcześniej.

W gmachu Ratusza pozostał b. prezydent policji niemieckiej Glasenapp wraz z 50 funkcjonarjuszami policji i kilku agentami policji politycznej. Mimo kilkakrotnych żądań ze strony władz polskich i milicji Glasenapp nie opuścił wczoraj gmachu, obiecując uczynić to dopiero dziś po południu. O godzinie 11 minut 20 w nocy oddział wojska polskiego, ustawiony pod filarami teatru Wielkiego, zaczął strzelać z karabinów zwykłych i maszynowych, kierując salwy w okna ratusza.

Pogotowie ratunkowe w dniu wczorajszym do godziny 3 po południu wzywano do 47 wypadków, zaś do godziny 11 – ogółem do 80. wypadków.

czwartek, 15 lipca 2021

Grad, uragan i porwane dzieci...

Gwałtowne burze i gradobicia zdarzają się od zawsze. Często takie nawałnice dotykały okolice Błaszek. Ocieplenie klimatu tylko te pogodowe awantury zintensyfikowały. 

W nocy z 14 na 15 lipca strażacy z powiatu sieradzkiego walczyli z trzema pożarami po uderzeniu pioruna. Do pożaru w Suliszewicach w gminie Błaszki wyjechało aż 17 zastępów. Budynki w dwóch gospodarstwach zostały całkowicie zniszczone. W powiecie sieradzkim strażacy usuwali również powalone i połamane drzewa. Podobnie jak po nawałnicy sprzed tygodnia, najgorsza sytuacja miała miejsce w gminach Błaszki i Warta.

Takie klęski miały miejsce w tych okolicach również w minionych wiekach. Na przykład w czerwcu 1875, jak donosiła gazeta "Kaliszanin" [pisownia oryginalna]: 

dwór w kociołkach

Straszna klęska gradobicia, połączona z uraganem, niszczącym drzewa, wiatraki, stodoły itd., przeszła w okolicy błaszkowsko-sieradzkiej w niedzielę d. 20 b. m. rano. Podług wiarogodnych, a tylko dotychczasowych wiadomości, ze szczętem oziminy zniszczone we wsiach: Wrzący, Kliczkowie Małym, Gruszczycach, Wągłczewie, je­dnej części Łubny, Wróblewie, Noskach, Smardzewie, Kłocku, Lubanowie (folwark do Błaszek na­leżący), Smażkowie, Adamkach, Kociołkach, Kostrzewicach, Zawadach, Kwaskowie, Orzeżynie, Równy, Inczewie, Tubądzinie, w części Gaci Wartskiej, Łabędziach, jednym z folwarków Kalinowy, Chabierowie, w części Bartochowa, Małkowie, Bi­skupicach, Charłupi Małej, Dzierlinie, Kościerzy­nie, Łosińcu, Zapuście, Wólce, Susze, w części Kobierzycka, Kawęczynku, Raczkowie, Zagajewie, Brudzewie, w części Głaniszewa i w Gołuchach.

Od Kłocka burza ta miała zwrócić się szero­kim szlakiem ku Prażce, lecz bliższych wiadomo­ści nie posiadamy dotąd. Wiele z wymienionych dóbr nie było ubezpieczonych od gradobicia. Wobec tak rozległej klęski, jakże smutno przypomnieć, że z wielkim trudem u nas zaszczepiać się daje kwestja stowarzyszeń zabezpieczających. Dotychczas wiemy o czterdziestu i jednym mająt­kach, w których znając miejscową produkcję, napewno przecięciowo liczyć możemy pojedynczą przeciętną stratę na 4 do 5 tysięcy rubli; repre­zentuje to kapitał przeszło 150,000 rs. w oziminach, a gdzież łąki zamulone, uniesione przez wo­dę trawy, kartofle, jarzyny? budynki, wiatraki, dachy poruinowane? 

ubezpieczenia

Daje to wiele do myślenia, jeżeli zwrócimy uwagę na ciężary, powstające z ma­jących się wnosić podatków skarbowych, gmin­nych itd. Sądzimy, że Wyższa Władza zwróci uwagę na tak smutny stan obywateli, w skutek tej katastrofy, robiąc możebne ulgi w poborze podatków; zaś pp. obywatele ze swej strony zwró­cą szczególną pieczołowitość na biednych włościan, którzy do ostatniej ruiny tym nagłym ciosem klęski przywiedzionymi zostali, już to dając im możliwy zarobek, już to ułatwiając sposobność do niego, choćby czasowo, w dalszych stronach, ku czemu stosunki obywatelskie dopomódz mogą. Przeszkadzając działaniu wyzyskiwaczy z jednej strony, a dając możność pracy, z drugiej uchronią ich od rozwinięcia się złodziejstwa i rozboju, które zakrze­wiać się już potrafiły przed niedawnym czasem, jak tego smutne już doświadczenie dowiodło w Sie­radzkiem i Kaliskiem, w niektórych bliżej szossy położonych miejscowościach. Myśleć więc i rato­wać się wspólnemi siłami. Q

* * *

dwór w kalinowej

W innej, gradobicia, o którem mowa, dotyczącej korrespondencji, podają nam następną alfabetycznym ułożoną porządkiem, listę dotkniętych tą klęską majątków Adamki, Bartochow , Biskupice, Bliźniew, Błaszki, Borzysławice (stodoła dworska obalona), Brudzew, Brzeźno, Bukowina, Chabierow, Charłupia Wielka i Mała, Dąbrowa, Domaniewo (tu oprócz zupełnego zniszczenia zasiewów przez grad, ogień w skutek uderzenia piorunu, spalił wszystkie budynki, z wyjątkiem domu mieszkalnego), Dzierlin, Gać Wartska, Głaniszew, Gołuchy, Gruszczyce, Gzików, Inczew, Kalinowa, Kawęczynek, Kliczków Wielki i Mały (w pierwszym ośm budynków włościańskich obalonych), Kłock (dwadzieścia dwa budynki włościańskie obalone), Kobierzycko, Kociołki, Kostrzewice, Kwasków, Lubanow, Łabędzie, Łosiniec, Lubna, Małków, Młocin, Noski, Orzeżyn, Raczków, Rakowice, Równa, Smardzew, Smaszków, Stok, Susza, Tubalczew, Tubądzin, Wągłczew, Wojków, Wólka, Wróblew, Wrząca, Zagajew, Zawady, Zapust, Żelisław. 

Słychać o zabitych od pioruna ludziach, o dzieciach niesionych trąbą powietrzną i przerzucanych w niewiarogodne odległości itp...

* * *

Tekst powstał dzięki inspiracji i materiałom zebranym przez autora bloga Wsie regionu sieradzkiego

piątek, 11 października 2019

Pałac w stylu wspaniałym

Jednopiętrowa, neorenesansowa willa z salą balową i budynkami gospodarczymi powstała w latach 1875-1877. Była prezentem ślubnym od łódzkiego „króla bawełny” - Karola Scheiblera dla córki Matyldy Zofii i jej męża – Edwarda Herbsta. Po kapitalnym remoncie w 1990 roku pełni rolę Muzeum Wnętrz Fabrykanckich. Renowację opisała Dorota Berbelska – kierownik pałacu, w artykule „Willa Herbsta w Łodzi – odtworzenie rezydencji przemysłowca z przełomu XIX/XX wieku”, opublikowanym w: Zabytkoznawstwo i Konserwatorstwo XXIX – Nauki Humanistyczno-Społeczne Zeszyt 326 – 1998 Łódź). Poniżej: obszerne jego fragmenty.

* * *

W XIX wieku przemysł włókienniczy spowodował przekształcenie, w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat, niewielkiej osady Łódki w jedno z najbardziej znaczących miast przemysłowych w Europie. (…) Specyfikę łódzką stanowiło sytuowanie siedzib właścicieli tuż obok zabudowań fabrycznych. Pałace i fabryki nadały szczególny charakter temu miastu. Powstawały na zlecenie fabrykantów, z których wielu rozpoczynało swą karierę w Łodzi od chałupniczej pracy przy ręcznym warsztacie tkackim i w ciągu kilkudziesięciu lat dorabiało się fortuny. W 1895 roku warszawiak Adolf Starkman tak scharakteryzował ówczesnych „Lodzermenschów”:
Wyobraźmy sobie wrzący kocioł, w którym ręka przeznaczenia gotuje tłusty połeć pieczeni i zaprasza do uczty biesiadników bez wyboru i legitymacji, domyśleć się łatwo, że górować tu będzie prawo mocniejszego i że więcej szczwany lub w łokciu silniejszy bohater dogodniejsze przy kotle z łatwością sobie stanowisko utoruje(…)
Nie była to opinia zbyt pochlebna, jednakże trudno jej całkowicie odmówić racji. Począwszy od lat dwudziestych XIX wieku rozpoczął się wzmożony napływ do Łodzi ludności rozmaitego pochodzenia. Możliwość uzyskania bezpłatnych parceli, dogodnych kredytów, znalezienia pracy, a tym samym poprawy warunków bytowania oraz krążące opowieści o możliwościach łatwego zarobku, a może nawet, przy odrobinie szczęścia, dorobienia się majątku, była magnesem przyciągającym ludzi do Łodzi. W ciągu krótkiego czasu rodziły się tu fortuny. Wiele z nich równie szybko padało, wciąż jednak znajdowali się kolejni ochotnicy, zdeterminowani, ogarnięci myślą o milionach. Siła finansowa była wyznacznikiem pozycji społecznej. Niezbędną oprawą dla zdobytej pozycji, manifestacją bogactwa, znaczenia była rezydencja odpowiadająca okazałością finansowej potędze właściciela. A że często zamożność nie szła w parze z wykształceniem, więc niejednokrotnie bywało i tak, jak to przedstawił w „Łodziance” w końcu XIX wieku pewien dowcipniś:

- Panie architekcie, zamierzam wystawić pałac, czy zechcesz zrobić mi plany?
- Owszem, ale w jakim stylu ma być ten gmach? W stylu? No, ma się rozumieć, że w stylu wspaniałym, bo mnie przecież na to stać…

W Łodzi przetrwało po dzień dzisiejszy bardzo wiele rozmaitych willi i pałaców. Gdy decydowano o wyborze siedziby dla muzeum wnętrz fabrykanckich, brano pod uwagę nie tylko walory architektoniczne i estetyczne obiektu, lecz także jego charakter i usytuowanie. Ostatecznie wybór padł na dom będący niegdyś własnością rodziny Herbstów. Willa ta została wzniesiona w sąsiedztwie budynków fabrycznych, w obrębie „Księżego Młyna”, czyli dawnej osady przemysłowej leżącej nad rzeką Jasień. Powstanie i okres prosperity osady są związane z osobą Karola Wilhelma Scheiblera (1820-1881), potentata przemysłu bawełnianego, właściciela jednego z największych przedsiębiorstw włókienniczych w Królestwie w 3 ćwierci XIX stulecia. (…)

W 1870 roku Scheibler kupił graniczące z Wodnym Rynkiem posiadła wodno-fabryczne „Księży Młyn” i „Młyn Wójtowski”. W 1873 zaczął wznosić na „Księżym Młynie” czterokondygnacyjny, murowany budynek przędzalni, a następnie tkalnię. (…)

Integralny element tego zespołu (…) stanowiła rezydencja właściciela. Otoczona ogrodem willa położona naprzeciw fabryki, oddzielona od niej jedynie szerokością ulicy, znalazła się jednak poza obrębem osiedla mieszkaniowego i zabudowań fabrycznych.(…)Projekt wykonał – na zlecenie Karola Scheiblera – współpracujący z nim przy budowie osiedla – Hilary Majewski. Dotychczas nie udało się ustalić dokładnej daty powstania willi. Podawany w literaturze rok 1879 z pewnością jest zbyt późny, zważywszy, że na planie „Księżego Młyna” wykonanym dwa lata wcześniej naniesiono już rzut głównego budynku, oficyny gospodarczej oraz plan ogrodu. Prawdopodobnie prace budowlane rozpoczęto ok, roku 1875, w związku ze ślubem Zofii Matyldy Scheibler z Edwardem Herbstem, dla których dom był przeznaczony, i zakończono do roku 1877.

Materiały ikonograficzne z lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia (XIX w.) przedstawiają już cały kompleks budynków. Do willi od strony wschodniej przylegają: budynek sali balowej, którego przedłużenie stanowi przeszklony łącznik prowadzący do ogrodu zimowego, oraz oficyna gospodarcza. W 1893 roku na wschód od tego zespołu, oddzielony dziedzińcem gospodarczym, został wzniesiony budynek mieszczący powozownię i stajnie. (…)

Zaprojektowana przez niego [Hilarego Majewskiego] budowla to jednopiętrowa willa wzniesiona na planie prostokąta zbliżonego do kwadratu, nakryta czterospadowym dachem z belwederem. Od frontu – przed usytuowanym na osi ryzalitem zwieńczonym trójkątnym naczółkiem – portyk wsparty na dwóch parach kolumn. Od strony ogrodu parterowy, półokrągły wykusz z balkonem ponad nim. Elewacje zostały skomponowane z uwzględnieniem zasad symetrii, z przewagą rytmów horyzontalnych. Wyraźnie zaznaczony został – za pomocą gzymsów kordonowych – podział na kondygnacje. Przyziemie oraz narożniki budynku zaakcentowano boniowaniem. Architekt oszczędnie operował detalem i motywami zdobniczymi. Jedynie na osi elewacji zachodniej (od strony ul. Przędzalnianej), między oknami pierwszego piętra umieścił w niszy pełnoplastyczny posąg wyobrażający prządkę. Wymienione powyżej czynniki spowodowały, że powstała budowla pełna umiaru, zwracająca uwagę pięknem proporcji i elegancją. Obok willi wzniesiono salę balową. (…)

Willa Herbstów pozostawała w rękach rodziny do roku 1941. Mieszkali tam najpierw Matylda (1856-1936) i Edward (1844-1921), a później ich syn Leon (1880-1942) ze swą żoną Aleksandrą (1889-1970?), którzy wyjechali w końcu 1941 roku do Wiednia. Zabrali z sobą całe wyposażenie domu, Leon nie dożył zakończenia wojny. Zmarł bezpotomnie.

Po wojnie obiekt został znacjonalizowany i podzielony między wielu zmieniających się użytkowników, którzy nie byli zainteresowani inwestowaniem w oddane im w dzierżawę budynki. Każda z instytucji dostosowywała wnętrza do własnych, aktualnych potrzeb, nie troszcząc się o zachowanie istniejących elementów dawnego wystroju. Trudno się nawet temu dziwić, skoro obiekt znajdował się poza sferą zainteresowań służb konserwatorskich powołanych przecież do ochrony dóbr dziedzictwa kulturowego (do rejestru zabytków został wpisany dopiero w 1972 roku).(…)

W tym czasie willa Herbstów pełniła funkcje m.in. domu pobytu dziennego dla nerwowo chorych, była siedzibą Zakładu Biologii PAN, ORMO, spółdzielni inwalidów, którzy produkowali tu bombki choinkowe, PKZ-ów, wówczas również stan obiektu nie uległ poprawie. Budynki gospodarcze i powozownię przeznaczono na mieszkania. Skutkiem niewłaściwego użytkowania obiektu była naturalnie daleko posunięta dewastacja, a nawet unicestwienie kilku budynków (ogród zimowy wraz z łącznikiem, kordegarda frontowa).

Gdy w 1976 roku rezydencję przejęło Muzeum Sztuki, wszystkie zabudowania wymagały kapitalnego remontu. Konieczne było również odbudowanie kordegardy oraz odtworzenie ogrodzenia. Najwięcej zmian wprowadzono w architekturze powozowni. Prace konserwatorskie polegały na usunięciu wszelkich przeróbek, m.in. przywrócone zostały pierwotne formy otworów okiennych i drzwiowych, a także zrekonstruowane brakujące fragmenty wystroju elewacji. Architektura zewnętrzna willi zachowała się w niezłym stanie – należało uzupełnić tynki i elementy sztukatorskie. Natomiast wnętrza wymagały gruntownej konserwacji.

Z pierwotnego wystroju wnętrz zachowała się większość boazerii, żyrandol w salonie lustrzanym, a także piece kaflowe. Co prawda wszystkie zostały zamalowane farbami olejnymi, jednak dzięki żmudnym zabiegom konserwatorskim odzyskały dawny wygląd. Zachowane elementy oryginalnego wystroju pozwalały przypuszczać, że wyposażenie wnętrz było bogate i zróżnicowane stylowo. Potwierdzały to skąpe materiały ikonograficzne. Odnaleziono zaledwie pięć fotografii z końca ubiegłego wieku przedstawiających salę balową, salon lustrzany i salon kwiatów. W przypadku pozostałych pomieszczeń przy odtwarzaniu wnętrz pomocne były, mimo że często niezbyt precyzyjne, opisy i wspomnienia osób, które niegdyś bywały w tym domu, a także fotografie wnętrz innych łódzkich domów fabrykanckich.

Cennym źródłem informacji były naturalnie inne zachowane wille i pałace, w których przetrwało wiele elementów dawnego wystroju, pozwalających określić także dyspozycję pomieszczeń. W willi Herbstów układ wnętrz nie od biegał od schematów stosowanych w innych domach. Był klarowny i funkcjonalny. Na parterze znajdowały się wnętrza o większej skali, bogatszym wystroju, urządzone z przepychem, mające charakter pomieszczeń recepcyjnych, służących celom reprezentacyjnym. Natomiast piętro było przeznaczone wyłącznie dla domowników. Mieściły się tu sypialnie, łazienka, pokoje pani i pana, a także innych członków rodziny. (…)

Przy aranżowaniu wnętrz, jako że nie był możliwy powrót do wystroju, jaki istniał za czasów Herbstów, postanowiliśmy zastosować wiele sposobów dekorowania pomieszczeń charakterystycznych dla łódzkich willi i pałaców przełomu wieków. Tak więc na ścianach pojawiają się tapety, tkaniny, malatura. Draperie w poszczególnych pokojach są zróżnicowane w zależności od charakteru wnętrza, mobiliów itd. Wnętrza zostały wyposażone meblami, obrazami, bibelotami, pochodzącymi głównie ze zbiorów własnych muzeum.(…) Brakujące elementy wyposażenia były sukcesywnie kupowane, wiele otrzymaliśmy w darze.

* * *

Wyremontowany pałac, już jako muzeum wnętrz, udostępniono publiczności 28 grudnia 1990 roku. Główną kolekcję stanowią dzieła sztuki i rzemiosła artystycznego z XIX/XX w. Wnętrza odrestaurowanej willi wyposażono m.in. w meble neorenesansowe i neobarokowe. Podziwiać można salon orientalny, pokoje secesyjne, meble eklektyczne, w stylu Ludwika Filipa oraz empire.

Po 20 latach okazało się, że jako obiekt muzealny pałac Herbsta stał się za ciasny i mało funkcjonalny. Kiedy odnaleziono stare fotografie pokazujące nieznane dotąd detale zespołu pałacowego, mógł powstać nowy projekt rozszerzenia powierzchni użytkowej oraz zagospodarowania terenu wokół pałacu. W 2011 roku w pałacu Herbsta rozpoczęto drugi etap modernizacji, który pozwolił zwiększyć powierzchnię wystawienniczą i odtworzyć pozostałą część zespołu pałacowego. Modernizacja XIX-wiecznej rezydencji kosztowała prawie 20 milionów złotych, jednak w połowie została sfinansowana z funduszy unijnych. Odnowiono wnętrza, elewację oraz pałacowy ogród. W wyremontowanej powozowni otwarto galerię sztuki dawnej.

wtorek, 7 maja 2019

Mój koń, moja racja

Ignorant ma zawsze rację... Nie próbuj z nim dyskutować. Rzecz jasna, dotyczy to nie tylko jazdy konnej...😉


- Panie, nie z tej strony wsiada się na konia.
- Co panu do tego, to mój koń, to mi wolno siadać jak mi się podoba.

Źródło: Tygodnik Wędrowiec rok 1898 nr 40

niedziela, 14 kwietnia 2019

Podróż życia

10 kwietnia 1912 roku statek wycieczkowy o dumnej nazwie Titanic, uważany za niezatapialny, wypływa  z Southampton w Anglii w rejs do Nowego Jorku. W nocy z 14 kwietnia na 15 kwietnia kapitana i jego załogę zaskakuje kolizja z górą lodową. Statek tonie, złamany na dwie części, w okolicach Nowej Fundlandii, o godzinie 2:20 15 kwietnia 1912 roku. Dzień przed planowanym dotarciem do celu podróży. Pomoc przychodzi za późno.

Spośród ponad 2200 pasażerów i załogi „Titanica” zginęło ponad 1500 osób. Przeżyło katastrofę tylko około 730. Zginęli m.in. kapitan Smith, starszy oficer Wilde i pełniący wachtę w chwili katastrofy pierwszy oficer Murdoch.

Wszystkich tajemnic Titanica nie udało się wyjaśnić do dziś. Nie znamy ostatecznej liczby pasażerów, ani dokładnej liczby ofiar. Odnaleziono tylko 323 ciała. Nadal ukazują się nieznane dotąd relacje świadków oraz zdjęcia statku i ludzi nim podróżujących. Dwadzieścia trzy nie publikowane wcześniej fotografie, zamieszczone zostały niedawno na blogach i portalach internetowych. Jak sugerują wydawcy, fotografie mogą powodować dreszcze i prowadzić do łez. Też tak uważacie?

1. Titanic w całej okazałości
Statek miał 269 metrów długości, 885 członków załogi i mógł przewozić 2 471 pasażerów
2. Witamy na pokładzie!
Kapitan Edward J. Smith (po prawej) i oficer Hugh Walter McElroy na pokładzie Titanica
3. Pasażerowie na pokładzie
Pasażerowie idący po pokładzie obok łodzi ratunkowych, niedługo przed ich użyciem
4. Bawiący się chłopczyk

Beztroska zabawa kilka dni przed katastrofą
5. Niezatapialna Molly Brown
Margaret Brown, nazywana Molly, pasażerka pierwszej klasy
6. Sprawca katastrofy
Zdjęcie góry lodowej kilka godzin po katastrofie
7. Titanic pogrąża się w otchłani
Łodzie ratunkowe w akcji
8. Ostatni ocaleni
Ostatnia łódź ratunkowa opuszcza wrak, pasażerowie patrzą jak Titanic idzie na dno z ponad tysiącem ludzi
9. Carpathia przychodzi na ratunek
Dwie godziny po zatonięciu Titanica na miejsce przybywa Carpathia, by ratować tych którzy przetrwali
10. Młoda rodzina ocalała
Rodzina ocalała z katastrofy
11. Mama i córka
Charlotte Collyer i jej córka Marjorie cudem przeżyły katastrofę
12. Kolejny uratowany pasażer
Stuart Collet to kolejny ocalony
13. Sieroty Titanica
Bracia Michel, 4 lata (po lewej) i Edmond Navratil, 2 lata (po prawej) zostali sierotami po śmierci ojca
14. Uratowani wreszcie na lądzie
Uratowani w dokach Millbay w Plymouth, na wybrzeżu Anglii
15. Przed biurem White Star - właściciela statku
Tłum gromadzący się przed biurem właściciela Titanica, wkrótce po informacji o  katastrofie
16. Tłum czeka na ocalonych
Co przeżywały rodziny, nie wiedząc, czy ich krewni zginęli czy przeżyli katastrofę?
17. Kolejne zdjęcie tłumu czekających
Jeszcze więcej oczekujących i martwiących się 

18. Przed redakcją Evening News
Młody gazeciarz z Evening News zawierającym informację o katastrofie Titanica

19. Akcja pomocy uratowanym
Amerykański artysta George M. Cohan (po lewej) sprzedaje czasopisma w Nowym Jorku, aby zebrać fundusze na pomoc poszkodowanym

20. Mecz baseballowy
Aby pomóc rodzinom, zorganizowano mecz baseballowy, który oglądało ponad 14 000 osób

21. Dowód wdzięczności dla Arthura Rostrona
Arthur Henri Rostron był kapitanem Carpathii, statku, który przybył na ratunek. Ci, którzy przeżyli podziękowali mu, oferując srebrny puchar w maju 1912 roku
22. Pogrzeby...
Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Seamen’s Church Institute w Nowym Jorku
23. Pomnik w Nowym Jorku
Pomnik Izydora i Idy Strausów, pary, która zginęła razem na Titanicu