Niemcy to wychodzili z miasta, to wkraczali z powrotem, a ile razy wrócili - kończyło się to zawsze wariacką strzelaniną, po której wojsko znów się wycofywało, by zacząć bombardowanie. W chwilach ciszy ludzie wylegali przed bramę jak roje pszczół, śmielsi szli w miasto oglądać szkody wyrządzone przez pociski. Tu trafiło w mieszkanie i zabiło w nim dwoje ludzi, tam leżały na ulicy nie pogrzebane trupy, ktoś widział nawet dziecko z głową rozbitą na miazgę.Tak pisała Maria Dąbrowska w "Nocach i Dniach" o pogromie Kalisza, bombardowanego i palonego przez Niemców w sierpniu 1914 roku. Do dziś nie udało się ustalić co było prawdziwą przyczyną barbarzyńskiego działania okupanta. Może to jeden z pierwszych objawów rodzącego się niemieckiego nacjonalizmu, który wkrótce przyniósł użycie broni chemicznej, a wiele lat później jeszcze okrutniejszą II wojnę światową? Przejaw bezwzględnego nacjonalizmu, nie uznającego prawa do życia innych narodów..? Poniższa relacja świadka wydarzeń została opracowana na podstawie cyklu artykułów w łódzkim dzienniku "Rozwój" opublikowanych w 1918 roku. Mikołaj Kostenko [Kostienko] był pomocnikiem komisarza cyrkułu. Kiedy Rosjanie opuszczali Kalisz, gubernator Rafalskij mianował go naczelnikiem pozostawionej w mieście policji.
* * *
W niedzielę [2 sierpnia 1914 r.] po południu przybyły wojska niemieckie do Kalisza. Weszło ich niewiele, może kompania. Miasto przyjęło je ze spokojem i powagą. W hotelach władze wojskowe zastały kilku okolicznych ziemian, którzy poczęli się umawiać z Niemcami o dostawę prowiantów. W hotelu Europejskim było gwarno.
Przed wejściem armii niemieckiej w Kaliszu wrzała robota. Urzędnicy rosyjscy porządkowali, pakowali, wywozili lub niszczyli akta. Polecono, aby pieniądze papierowe, będące w kasie guberialnej zostały spalone. Pociąg z urzędnikami odszedł z soboty na niedzielę o godzinie 3 rano. Równocześnie zaczęto niszczyć mosty i palić składy komory celnej. Rano gubernator był jeszcze w Kaliszu. Czekały na niego i na wyższych urzędników samochody.
Kasjer Sokołow, spaliwszy pieniądze w kasie guberialnej, dwa worki srebra wpakował do samochodu gubernatora i oddał mu protokoły o spalonych pieniądzach. Sokołow pozostał w Kaliszu. Więźniów nie wypuszczono i cały nadzór więzienny pozostał na miejscu wraz z policją.
W poniedziałek rano, ubrany w urzędowy uniform poszedł Kostenko do komendanta Kalisza [major Hermann Preusker] , przedstawił mu się i oddając miasto prosił o zwolnienie. Komendant chciał, aby policja dalej strzegła miasta, ale Kostenko stanowczo oświadczył, że spełnić tego nie może, gdyż nie odebrał pod tym względem dalszych rozkazów swojej władzy. Wtedy posterunki niemieckie zajęły miejsca na rogatkach, a rosyjska policja została zwolniona.
Czasy nie były zbyt pewne. Już po wyjściu wojska rosyjskiego w Kaliszu zaczęły się kradzieże. W niedzielę przed południem policja rosyjska zaaresztowała kilkunastu rzezimieszków z tobołkami, z których posiadania nie potrafili się wytłumaczyć. Wylazły też i jakieś czarne siły, gotowe zawsze do rabunku. Po mieście uwijały się też innego rodzaju osobniki, dotąd na ulicach nie widziane. Mimo to, wszędzie było w miarę spokojnie, handle wszystkie otwarte, pijanych na ulicach sporo.
Kostenko odchodząc z biura komendanta prosił, aby mu rewolwer zostawiono, na co tenże się zgodził. Zażądał jednak Preusker słowa, że się Kostenko bez jego zezwolenia z miasta nie oddali. Na co ma się rozumieć, słowo otrzymał.
Po południu w poniedziałek pijanych na ulicach było coraz więcej, mimo to ruch panował zwykły. W Europejskim hotelu w dalszym ciągu pito szampana, który lał się strumieniami.
cdn...
z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy
OdpowiedzUsuńfajny tekst, można sporo dowiedzieć się o kaliszu
OdpowiedzUsuń