piątek, 26 września 2014

Warownia księcia wokoło murowana

Zamek na kopcu okrągłym wokoło murowany, stary porysowany, we środku z drzewa budowany. Pod tym kopcem przykop i wał ze trzech stron, a z czwartej rzeka Bzura. Do zamku jest most wielki, dobry do wjechania, z poręczem...
Tak opisano zamek w lustracji z 1599 roku. Ruiny na sochaczewskim wzgórzu pamiętają jeszcze jesień średniowiecza. To jeden z najcenniejszych zabytków zachodniego Mazowsza.

Murowany zamek nad brzegiem Bzury powstał prawdopodobnie w połowie XIV wieku za czasów panowania księcia mazowieckiego Siemowita III. Wcześniej, zdaniem znawców dziejów, istniała tu drewniano-ziemna warownia wzniesiona przez Konrada I Mazowieckiego. Tego samego księcia, który nieroztropnie sprowadził Krzyżaków na ziemię chełmińską, pogarszając tym samym na kilka wieków sytuację geopolityczną Rzeczpospolitej. W okresie samodzielności księstwa mazowieckiego sochaczewski zamek musiał mieć duże znaczenie nie tylko militarne, ale i polityczne. Świadczy o tym choćby zorganizowanie w roku 1377 przez księcia Siemowita III zjazdu książąt mazowieckich i uchwalenie tutaj tzw. statutów sochaczewskich, pierwszego pisanego zbioru praw dla całego Mazowsza. Statuty znosiły tzw. "sądy boże" czyli stare, niesprawiedliwe metody rozstrzygania sporów: poddawanie procesujących się stron najróżniejszym próbom, np. pojedynku sądowego, pławienia w wodzie, czy niesienia gorącego żelaza. Przetrwanie tych prób dowodzić miało racji sądzonego, co wynikało z oczywistego wówczas przeświadczenia, że Bóg nie dopuści do krzywdy osoby niewinnej.
sochaczew ruiny 2012
 15 lipca 1414 roku doszło w Sochaczewie do kolejnego doniosłego wydarzenia. Na miejskim rynku słynny rycerz Zawisza Czarny z Garbowa wypowiedział wojnę Krzyżakom. Ogłosił to w imieniu króla Polski i własnym. W 1476 roku zamek wraz z miastem i ziemią sochaczewską zostały włączone do Królestwa Polskiego. Gdzie dokonano tego historycznego aktu? Oczywiście, na sochaczewskim zamku. Od tej pory warownia stała się siedzibą starosty grodowego oraz stacją królewską. Według kronikarza Długosza, król Kazimierz Jagiellończyk sporo ryzykował przyjeżdżając do Sochaczewa, podczas gdy książęta mazowieccy szykowali się do wojny w obronie swojej niezależności.


Głównym problemem sochaczewskiej warowni od początku była mała stabilność gruntu na wzgórzu zamkowym. W tego powodu zbocza stale obsuwały się, powodując spękanie murów i niszczenie zabudowy wewnętrznej. Na początku XVII wieku stan obiektu pogorszył się na tyle, że warownia przestała spełniać swoje podstawowe funkcje obronno-urzędowe. Doszło do katastrofy budowlanej, w wyniku której osunął się prawdopodobnie północny stok wzgórza i zawaliła znaczna część muru.

Odbudowa, którą zarządził król Zygmunt III Waza, szła bardzo opornie. Dopiero w połowie wieku XVII udało się na starych średniowiecznych fundamentach wybudować nowy zamek o charakterze późnorenesansowym lub wczesnobarokowym. Źródła nie rozstrzygają jednoznacznie, jak ta warownia wyglądała. Zanim przywrócono zamkowi dawną świetność został zajęty przez Szwedów, a wkrótce potem przez nich spalony, podczas słynnego potopu. Prawdopodobnie stało się w roku 1657. Zniszczeniu uległa wtedy znaczna część wyposażenia wraz z przechowywanymi tam historycznymi księgami grodzkimi.

Przez ponad 100 lat dawna warownia księcia Siemowita pozostawała ruiną. Był to właściwie koniec jej funkcji obronnej. Nie tylko ze względu na zniszczenia, ale i rozwój artylerii oraz ówczesną sytuację polityczną Rzeczpospolitej. Dopiero w latach 1789-90 zamek częściowo odbudował starosta sochaczewski Kazimierz Walicki. W oparciu o ocalałe mury powstał gmach przystosowany do pełnienia funkcji urzędowo-kancelaryjnych i pomieszczenia archiwum grodzkiego. Przetrwał tylko 4 lata, podczas powstania kościuszkowskiego zniszczyła go pruska artyleria. W 1815 r. na zamkowym wzgórzu stały jeszcze ruiny dwóch baszt. Kolejnej próby odbudowy warowni już nie podjęto.

Do XXI wieku z murowanego zamku pozostało bardzo niewiele. Częściowo zachowały się ściany domu zachodniego z dużymi otworami okiennymi. Ocalały małe fragmenty skrzydeł wschodniego i południowego oraz szczątki oktagonalnej wieży wschodniej, obok której znajdował się wjazd do zamku. Pozostała też osuszona i zarośnięta chwastami fosa zamkowa. Od 1961 roku wzgórze zamkowe objęte jest opieką konserwatora zabytków.

Mimo, że stan ruin systematycznie się pogarszał, do roku 2013 nie podjęto poważniejszych prac mających uchronić je przed ostatecznym zniszczeniem. Latem 2006 roku na wzgórzu prowadzone były wykopaliska archeologiczne, podczas których odkryto nieznane wcześniej fundamenty, prawdopodobnie dawnego przejazdu bramnego. Znaleziono sporą ilość ceramiki, gwoździ i innych drobiazgów. Przy okazji oczyszczono wzgórze z krzaków i zlikwidowano roślinność porastającą mury.

Dopiero w grudniu 2012 roku w sochaczewskim ratuszu podpisano z firmą Skanska umowę, która przewidywała wzmocnienie i zabezpieczenie wzgórza zamkowego oraz zabezpieczenie ruin. Pieniądze na te roboty udało się zdobyć w wyniku kilkuletnich starań urzędu miejskiego oraz Stowarzyszenia „Nasz Zamek”, którego statutowym celem jest odbudowa sochaczewskiego zamku. Zarząd Województwa Mazowieckiego przeznaczył na ratowanie wzgórza i ruin prawie 4,4 miliona złotych z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Ponieważ cały projekt kosztował prawie 5 milionów, resztę musiało dołożyć miasto.


Oficjalne otwarcie odnowionego wzgórza nastąpiło 11 listopada 2013 roku. W styczniu tego roku okazało się, że konieczne będą poprawki, bo w niektórych częściach dobudowanych murów odpadają cegły. Wiosną te usterki zostały poprawione i przez cały sezon letni wzgórze i ruiny służyły zwiedzającym. Z okazji 600-lecia wypowiedzenia przez Zawiszę Czarnego wojny Krzyżakom odbył się tutaj dwudniowy historyczny piknik rodzinny. W każdą niedzielę wakacyjną zwiedzający mogli korzystać bezpłatnie z pomocy przewodnika, który opowiadał o przeszłości sochaczewskiego zamku. Wzgórze jest cały czas otwarte dla zwiedzających. Ma przybliżać historię Sochaczewa jego mieszkańcom oraz przyciągać turystów. Stało się nową wizytówką miasta.

Wykonana została ogromna i kosztowna praca, ale nie udało się postawić przysłowiowej kropki nad "i". Mając prawie pięciomilionowy budżet i uważny (z pewnością) nadzór konserwatora, nie zadbano o kilka istotnych szczegółów. Trudno zrozumieć dlaczego do uzupełnienia ubytków w murach nie użyto cegły ręcznie formowanej. Przy tego typu pracach jest oczywiste, że brakuje materiałów oryginalnych, więc zastępuje się je współczesnymi, jak najbardziej zbliżonymi parametrami do zabytkowych. Debatowano długo nad zastosowaną zaprawą, ale cegła o idealnie równych krawędziach i odcieniu znacznie odbiegającym od oryginalnej nie wzbudziła zastrzeżeń konserwatora. Pasuje do ponad 300-letnich murów, jak przysłowiowy kwiatek do kożucha. Zaskoczenie może też budzić nowa posadzka zamkowa, wykonana ze żwirku zespolonego żywicą. Nie zadbano nawet o ukrycie skrzynek elektrycznych, tak jakby stanowiły one ważny element ekspozycji zabytku o kilkusetletniej historii... Aż strach pomyśleć, jak wyglądałoby wzgórze zamkowe, gdyby tymi samymi metodami odbudowano zamek...

Założone w 2006 roku Stowarzyszenie „Nasz Zamek” ma od dawna gotowy projekt odbudowy. Prezes Stowarzyszenia, Łukasz Popowski słusznie mówi: "Póki nie wprowadzimy na wzgórze życia na stałe, będzie zagrożenie dewastacjami" i chciałby dokonać częściowej odbudowy zamku z przeznaczeniem na ekspozycję historyczną. Tylko, że w przypadku każdej konserwacji, renowacji czy odbudowy zabytku istnieje zawsze poważne pytanie: czy inwestor, który wydał już ogromne pieniądze, jest w stanie finansować również bieżące utrzymanie odnowionego obiektu? Jeśli nie jest to przedsięwzięcie komercyjne (typu pensjonat w starym pałacu), dopłacać do niego będzie podatnik... W tej sytuacji wypadłoby spytać go o zgodę...

* * *

Źródła:
http://histmag.org/Tajemnice-zamku-w-Sochaczewie-819
http://dawnysochaczew.republika.pl/zamek.htm
http://pokazywarka.pl/vcwcak/
http://www.e-sochaczew.pl/sochaczew,ruiny-zamku-po-pracach-konserwatorskich-fotorelacja,39627.html
http://naszzamek.e-sochaczew.pl/media/index.php?MediumID=177
http://gosc.pl/doc/1800117.Zeby-wandale-nie-wrocili

2 komentarze:

  1. Jak na lokalne warunki inwestycja wyszła naprawdę nieźle. Ostatnia impreza z udziałem wspomnianego Łukasza w roli prowadzącego była super. A szczególnie pomysł z ogniskiem na zamkowym dziedzińcu.

    OdpowiedzUsuń
  2. No cóż powinniśmy dbać i pielęgnować naszą historię, a skrzyneczka... faktycznie pierwsza klasa :)

    OdpowiedzUsuń