sobota, 11 lutego 2012

Damski terror na plebanii

Jakimi talentami musiał wyróżniać się zduńskowolski organista, że zasłużył sobie na tak zdecydowane poparcie? 5 lutego 1930 roku (środa) "Kurjer Łódzki" informował o ostrym konflicie pomiędzy parafiankami a proboszczem. Krewkie niewiasty musiała uspokajać policja oraz ksiądz dziekan sieradzki.


Bunt w Rzeczpospolitej Babińskiej

Jak donosiliśmy, w parafii rzymsko-katolickiej w Zduńskiej Woli powstał zatarg na tle usunięcia organisty z miejscowego kościoła. Zatarg przybierał z dniem każdym ostry charakter i w rezultacie w niedzielę w czasie nabożeństwa około godziny 12-ej doszło do ekscesów, które tylko dzięki taktownemu zachowaniu się proboszcza parafii, zakończyły się względnie spokojnie.
Jak się dowiadujemy wczoraj awantury powtórzyły się, lecz tym razem następstwa były poważniejsze. Grupa kobiet w godzinach rannych wkroczyła do zakrystii w chwili, gdy ksiądz proboszcz przygotowywał się do spełnieniu obrządków religijnych. Kobiety, wtargnęły do zakrystji, ujęły księdza i obezwładniwszy, domagały się przyjęcia organisty do pracy. Proboszcz mimo gróźb odmówił. Zbuntowane kobiety wyprowadziły księdza z cmentarza kościelnego, zabraniając mu powrócić.
Ksiądz proboszcz powiadomił o zajściu policję, która przybywszy na miejsce usiłowała rozpędzić kobiety. Stawiły one policji czynny opór. Stanowisko kobiet zmusiło policję do czynnego zareagowania i aresztowania opornych.
W związku z powyższem na miejsce ekscesów przybył ks. dziekan sieradzki i łącznie z przedstawicielami policji wpłynął na uspokojenie zbuntowanych. Obecnie porządek w mieście przywrócono całkowicie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz