sobota, 26 kwietnia 2014

Śmierć bije rykoszetem

Dokonywali czynów śmiałych, niezwykle bohaterskich, ryzykownych, czasem godnych utrwalenia i pamięci. Nie dane im jednak było zejść z tego świata w sposób równie widowiskowy... Dopadła ich śmierć prozaiczna, albo wręcz groteskowa...

Porucznik Henryk Stamford należał do najdzielniejszych lotników angielskiej armii podczas I wojny światowej. Udało mu się odbyć 60 lotniczych wycieczek wywiadowczych na linię frontu, a mimo to nie odniósł ani jednej rany. Chociaż samolot jego był podziurawiony kulami, jak sito. Po skończeniu wojny Stamford cały i zdrowy wrócił do rodzinnego zamku. Pewnego dnia poszedł do parku, aby pohuśtać się na ogrodowej huśtawce. Lubił bardzo szybować wysoko. Nagle, gdy zawisł w powietrzu niemal równolegle do ziemi, sznury huśtawki zerwały się i Stamford runął na ziemię. Tak fatalnie, że poniósł śmierć na miejscu... Odważny pilot zabił się na niewinnej huśtawce... 

Brytyjscy weterani I wojny. Mieli więcej czy mniej szczęścia od Stamforda? Oto jest pytanie...

Tragiczny wypadek przydarzył się również sławnemu węgierskiemu myśliwemu, hrabiemu Wiktorowi Szechenyi. Odbywał niezliczone ekspedycje do Afryki, z których przywiózł ponad 30 wielkich skrzyń pełnych zdobyczy myśliwskich. Polował na lwy, słonie, hipopotamy i innego grubego zwierza. A przyczyną jego śmierci stał się mały węgierski zając. Po jednej z afrykańskich podróży hrabia wypoczywał w swojej rezydencji na Węgrzech. Był ładny jesienny dzień, więc myśliwy, zarzuciwszy strzelbę na ramię, wybrał się na przechadzkę po polach. Nagle przebiegł mu drogę zając. Hrabia zdjął strzelbę z ramienia i wypalił. Chybił i to bardzo nieszczęśliwie. Kula odbiła się o jakiś przydrożny kamień i trafiła go w samo serce. Padł trupem na miejscu.

Kapitan Godefroy Hindle, były oficer armii kanadyjskiej, też wsławił się polowaniami na lwy. Przez dwa lata w stepach i dżunglach czarnej Afryki położył 30 lwów. W końcu jako triumfator powrócił do swej ojczystej Kanady. Niedługo potem odwiedził swego brata. Wizyta zakończyła się śmiercią myśliwego w strasznych męczarniach. Mały piesek pokojowy, ugryzł go w nogę. Jak się okazało, był wściekły...

W osobliwy sposób poniósł śmierć znany angielski kaskader Bobby Leach (1858-1926). Wielką sławę zdobył, kiedy kazał się zamknąć w dębowej beczce i na oczach tłumów zrzucić ze szczytu wodospadu Niagara. Fale miotały beczką z ogromną siłą. Wszyscy widzowie byli przekonani, że Leach musi postradać życie w tym zuchwałym eksperymencie. Ale oto, ku ogólnemu zdumieniu, Wiliam z wesołą miną wyszedł wreszcie ze swego dobrowolnego więzienia. Poza kilkoma sińcami nie doznał żadnych obrażeń. Perfidny los jednak zadrwił z niego okrutnie. Podczas pobytu w Nowej Zelandii Leach poślizgnął się na skórce od pomarańczy i złamał nogę. Wdało się zakażenia i nogę amputowano. Dwa miesiące później kaskader zmarł w szpitalu.

Nie mniej zaskakujący był zgon sławnego angielskiego alpinisty George`a Whitneya. Człowiek ten przeważnie samotnie odbył wiele groźnych wypraw w Alpy, na Kaukaz i w Himalaje. Nie odniósł tam żadnych obrażeń. Śmierć dopadła go w jednym ze spokojnych angielskich miast, kiedy wygłaszał odczyt o swych wyprawach alpinistycznych. Gdy po skończeniu prelekcji schodził z podium, wysokiego na jakieś trzy metry, potknął się i upadł tak nieszczęśliwie, że doznał wstrząsu mózgu. W parę dni potem George Whitney zmarł w szpitalu.

Ernest Shackleton, słynny badacz Antarktydy zmarł na atak serca

Wybitny podróżnik, badacz okolic polarnych, Ernest Shackleton (1874-1922) podczas swoich wypraw przeżywał najgorsze tarapaty. Musiał wielokrotnie walczyć z głodem i pragnieniem, stawiać czoła burzom śnieżnym. Ze wszystkich tych wypraw powracał zawsze zwycięsko. Uchodził za człowieka nie tylko żelaznej siły woli, lecz i „kamiennego" zdrowia. Po szczęśliwym powrocie do ojczyzny z półtorarocznej tułaczki po Antarktyce z całą, cudem uratowaną załogą, Shackleton witany był jak bohater narodowy. Niestety, podczas kolejnej wyprawy w porcie Grytviken na Georgii Południowej Shackleton doznał ataku serca i zmarł w wieku 47 lat.
 
Jakie życie, taka śmierć? Nie dziwi nic..?

Źródło: "Ilustrowany Kurier Codzienny", rok 1935, nr 90

2 komentarze:

  1. Śmierć... to Z-et, PUNKT Wyznaczony Indywidualnie.. lub czasem, jako... efekt choroby czy Zbiorowy Kataklizm w SCHEMACIE BUDOWY Świata Materialnego, o NIENARUSZONEJ. strukturze umysłowej Modelu Materii, życia Nieświadomego WYMOGOW Stawianych Materii jako.. ZAPLANOWNA DROGA ROZWOJU UMYSLU.. od Materialnego Modelu Zwierza wyższego (Ziemia) do Istoty Świadomie Myślącej , dążącej do ROZUMNEGO POZIOMU.

    Od naszego "A"... aż do "Z-et" prowadzeni jesteśmy WSTEPNYM PROGRAMEM , PASMEM..:"NATURY" działaniami, jako NARZUCANYMI ODRUCHAMI INSTYNKTOWYCH REAKCJI.. a więc Nieświadomy... nasz Model jest tylko FORMA PRÓBNĄ Śmiertelną jak świat zwierzęcy, Podporządkowany ..choć z Darem ew. Rozwoju (Poznanie Zasad w SYSTEMIE STERUJACYM Zawartych) ale żyjący od wieków, na razie na ZASADZIE BEZMYSLNEGO ISTNIENIA z Imaginacyjnym, chaotycznym własnym samorozwojem.

    Jeśli model Życia ZAPROJEKTOWANY.. ma Możliwość Skoku wzwyż na POZIOM nawet ROZUMNEGO < DOSKONALEGO już istnienie bez Ograniczeń... a nie korzysta z .. różnych powodów.. z POMOCY EDUKACYJNEJ SYSTEMU W ANTY MATERIALKNEJ SFERZE , WYZSZEGO ISTNIENIA ...Wypełniającego pozostawione Im Zadania PROGRAMOWE z PLANU (Jakaś MYSL TWORCZA Modelu MATERII).. to takie samowolne "dokonania" mechaniczności (techniczna sfera Wstępna Odtwarzania z RAM WSTĘPNEJ FAZY z SAMOROZWOJEM i INSPIRACJĄ PROGRAMU o NISKICH WALORACH MATERIALIZMU) oznacza tylko Tworzenie się Wewn. chaosu który Nie zalicza się do DOKONAŃ WŁASNYCH Bez POZNANIA ZASAD ROZWOJU Zaplanowanego.. a więc jest istnieniem ...Bez Żadnej Wyższej Wartości ( inny PROGRAM EDUKACJI (tzw. "nieba").

    Śmierć więc Nierozwinętej Materii, pozostającej w fazie "Larwalnej".. jest Naturalnym końcem życia w ...świecie zwierzęcym.
    Smutne ale Racjonalny SCHEMAT działania "NATURY", usuwającej kolejne pokolenia NIEREFORMOWALNEGO.. Ślepego. umysłowo gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm, ciekawa teoria, tylko trochę skomplikowana... Ładnie powiedziane: "śmierć to punkt Z, wyznaczony indywidualnie..." Tyle, że scenariusz notorycznie jest psuty przez lichych aktorów...

    OdpowiedzUsuń