Dnia 23 b. m. wysłałem z Brukseli pod adresem pańskim list polecony, piętnujący jego nikczemne postępowanie. Zaszczyciłem pana żądaniem satysfakcyi honorowej, w imieniu alzatczyków i lotaryńczyków Francyi.
Dla wyszukania sekundantów i oznaczenia miejsca spotkania dałem panu czas do piątku włącznie.
List otrzymał pan, skoro nie został mi zwrócony, ale według swego zwyczaju stchórzył pan.
Jest pan podłym łobuzem, ostatnim z tchórzów i gdyby nawet pańscy zwierzchnicy zabronili mu odpowiedzieć na wyzwanie z Francyi, powinien pan był podać się do dymisyi, aby mieć możność pojedynkowania się.
Okrył pan nazwisko swoje hańbą niezatartą.
Nie jesteś pan godzien noszenia szpady. Zbeszcześcił pan mundur swój i pułk.
Omyliłem się sądząc, że bodaj jedna morda z waszej zgrai posiada choć jeden atom odwagi.
Nie szablą, lecz harapem i silnem kopnięciem w okolice krzyża, karci się takiego nikczemnego tchórza...
O co chodziło francuskiemu hrabiemu? Nie, nie była to zwykła osobista uraza, jakich wiele dostarcza życie wojskowe i cywilne. Sprawa była międzynarodowa. W Alzacji i Lotaryngii, francuskich regionach należących od wojny prusko-francuskiej (1870-1871) do Niemiec, przeważała ludność niemiecka, ale zżyta z francuską mniejszością. Przesiąknięta francuską kulturą, bardzo odległą od pruskich metod deptania godności obywatelskich. Wynikało stąd mnóstwo konfliktów, których nie próbowali łagodzić wojskowi ze wschodnich landów Niemiec. W tej napiętej sytuacji pruski lejtnant von Forstner, pozwolił sobie na publicznie wyzywanie Alzatczyków od hultajów, których należy zabijać za odpowiednią nagrodą...
Posłowie alzaccy w tej sprawie wnieśli do parlamentu interpelację o treści:
Czy wiadomem jest kanclerzowi państwa, że w pułku piechoty Nr 99 w Saverne pewien oficer dopuścił się wobec alzacko-lotaryńskich żołnierzy wysoce obelżywych i uczucia całej ludności najciężej obrażających wyrażeń, a władza wojskowa nie postarała się o odpowiednie ukaranie i co zamyśla kanclerz, ażeby obronić żołnierzy alzacko-lotaryńskich od podobnych obelg, a całą ludność Alzacyi i Lotaryngii od tego rodzaju prowokacyj?Z Francji posypały się wyzwania na pojedynek pod adresem Forstnera, które ten odsyłał, nie rozpieczętowując nawet listów. Jednym z wyzywających był redaktor dziennika „l’Autorite“, Paweł Cassagnac, który po odesłaniu mu listu, powtórne wyzwanie wysłał telegraficznie. I na nie pruski lejtnant nie raczył odpowiedzieć. Nadzieje hrabiego de Malroy na honorowe rozstrzygnięcie sporu też okazały się płonne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz