piątek, 17 marca 2023
Samojazdem do przystanku Niepodległość
Wczoraj od samego rana wojsko polskie rozpoczęło odbiór od wojska niemieckiego instytucji wojskowych i komunikacyjnych. Między innemi dwaj oficerowie sztabu generalnego zajęli oddział sztabu generalnego przy ul. Traugutta. Rozkaz zajęcia dyrekcji kolejowej na rogu Alei Jerozolimskiej i Nowego Świata otrzymał oddział wojska polskiego onegdaj w nocy. Pomimo wezwania do oddania gmachu żołnierze niemieccy dali kilka strzałów, na które wojsko polskie również odpowiedziało strzałami. Wymiana strzałów trwała tam przez całą prawie noc. Zrana nastąpiło zawieszenie broni, aż dopiero około godziny 12 zgłosił się niemiecki komendant gmachu dyrekcji kolejowej, oświadczając gotowość oddania gmachu w ręce przedstawiciela wojska polskiego. W rzeczywistości po chwili przybył samojazdem komendant warty i w jego ręce oddano gmach dyrekcji kolejowej. Gmach obsadzono wojskiem, stawiając przed bramą warty polskie.
W obecności naczelnika warszawskiej dyrekcji odbyło się przejmowanie urzędów w dyrekcji kolejowej. O godzinie 9 i pół rano przeszedł dworzec kolejowy w ręce polskie, a o godzinie 12 i pół — zarząd kolejowy.
Wieczorem około godziny 4 wysłano na drezynie urzędnika kolejowego, który bez przeszkody dojechał do Pruszkowa, stwierdzając, że linia jest nieuszkodzona.
Około 9 rano w rękach wojskowych polskich znalazły się garaże z automobilami niemieckiemi oraz cały park automobilowy, nad którym komendę objęli pp. Bitschan i Pręgowski.
Około godziny 10 rano inspekcje policji niemieckiej były już owładnięte przez wojsko polskie; szucmani [strażnicy] rozbrojeni i milicja objęła czynności policji.
Około południa nad gmachem poczty na placu Wareckim zawieszono flagę polską i ustanowiono posterunek wojskowy polski.
Telegraf zajął wczoraj przed południem oficer polski.
W południe cała cytadela była już w posiadaniu władz polskich i obsadzona przez wojsko. Na terenie cytadeli znajduje się niemiecki telegraf bez drutu, zdatny do użytku. W składach twierdzy znalazły się zapasy amunicji, znaczna liczba karabinów, armat, kilkaset wozów obozowych, jaszczyków [wóz służący do przewożenia amunicji], lawet od armat i inny materjał bojowy. Ze znajdującego się w środku cytadeli więzienia zostali wypuszczeni polityczni.
Pałace Bruehlowski i Saski zajęte zostały wczoraj przez władze polskie. Papiery polityczne i archiwa przejęte i zabezpieczone zostały przez p. K. Sienkiewicza w imieniu ministerjum spraw wewnętrznych. Gmach i biura urzędu prasowego i cenzuralnego niemieckiego przeszły całkowicie w ręce polskie w południe. Akta tego urzędu przejmowali urzędnicy biura prasowego Rady Ministrów i ministerjum spraw wewnętrznych już od rana.
Pochód narodowy 17 listopada 1918, na placu Trzech Krzyży, źródło: Pierwsze dni wolności. Warszawa od 10 listopada do 18 listopada 1918 r., pod red. Andrzeja Stawarza, Warszawa 2008.
Bank Wschodni dla handlu i przemysłu (Ostbank fuer Handel in Geverbe) przeszedł pod zawiadywanie ministerstwa handlu i przemysłu. W dniu wczorajszym w godzinach południowych przedstawiciel ministerjum wojny w obecności dyrektora tramwajów p. Gustawa Wertheima oraz członka magistratu inżyniera p. Alfonsa Kuhna, pojechawszy specjalnym wagonem do biur dyrekcji na Woli, dokonał aktu przejęcia przedsiębiorstwa w ręce polskie. Dyrektorów przymusowych, osławionego Rummla i Auerbacha, już nie zastano. Uciekli oni wcześniej.
W gmachu Ratusza pozostał b. prezydent policji niemieckiej Glasenapp wraz z 50 funkcjonarjuszami policji i kilku agentami policji politycznej. Mimo kilkakrotnych żądań ze strony władz polskich i milicji Glasenapp nie opuścił wczoraj gmachu, obiecując uczynić to dopiero dziś po południu. O godzinie 11 minut 20 w nocy oddział wojska polskiego, ustawiony pod filarami teatru Wielkiego, zaczął strzelać z karabinów zwykłych i maszynowych, kierując salwy w okna ratusza.
Pogotowie ratunkowe w dniu wczorajszym do godziny 3 po południu wzywano do 47 wypadków, zaś do godziny 11 – ogółem do 80. wypadków.
czwartek, 15 lipca 2021
Grad, uragan i porwane dzieci...
Gwałtowne burze i gradobicia zdarzają się od zawsze. Często takie nawałnice dotykały okolice Błaszek. Ocieplenie klimatu tylko te pogodowe awantury zintensyfikowały.
W nocy z 14 na 15 lipca strażacy z powiatu sieradzkiego walczyli z trzema pożarami po uderzeniu pioruna. Do pożaru w Suliszewicach w gminie Błaszki wyjechało aż 17 zastępów. Budynki w dwóch gospodarstwach zostały całkowicie zniszczone. W powiecie sieradzkim strażacy usuwali również powalone i połamane drzewa. Podobnie jak po nawałnicy sprzed tygodnia, najgorsza sytuacja miała miejsce w gminach Błaszki i Warta.
Takie klęski miały miejsce w tych okolicach również w minionych wiekach. Na przykład w czerwcu 1875, jak donosiła gazeta "Kaliszanin" [pisownia oryginalna]:
Od Kłocka burza ta miała zwrócić się szerokim szlakiem ku Prażce, lecz bliższych wiadomości nie posiadamy dotąd. Wiele z wymienionych dóbr nie było ubezpieczonych od gradobicia. Wobec tak rozległej klęski, jakże smutno przypomnieć, że z wielkim trudem u nas zaszczepiać się daje kwestja stowarzyszeń zabezpieczających. Dotychczas wiemy o czterdziestu i jednym majątkach, w których znając miejscową produkcję, napewno przecięciowo liczyć możemy pojedynczą przeciętną stratę na 4 do 5 tysięcy rubli; reprezentuje to kapitał przeszło 150,000 rs. w oziminach, a gdzież łąki zamulone, uniesione przez wodę trawy, kartofle, jarzyny? budynki, wiatraki, dachy poruinowane?
* * *
Słychać o zabitych od pioruna ludziach, o dzieciach niesionych trąbą powietrzną i przerzucanych w niewiarogodne odległości itp...
* * *
Tekst powstał dzięki inspiracji i materiałom zebranym przez autora bloga Wsie regionu sieradzkiego
piątek, 11 października 2019
Pałac w stylu wspaniałym
* * *
W XIX wieku przemysł włókienniczy spowodował przekształcenie, w ciągu zaledwie kilkudziesięciu lat, niewielkiej osady Łódki w jedno z najbardziej znaczących miast przemysłowych w Europie. (…) Specyfikę łódzką stanowiło sytuowanie siedzib właścicieli tuż obok zabudowań fabrycznych. Pałace i fabryki nadały szczególny charakter temu miastu. Powstawały na zlecenie fabrykantów, z których wielu rozpoczynało swą karierę w Łodzi od chałupniczej pracy przy ręcznym warsztacie tkackim i w ciągu kilkudziesięciu lat dorabiało się fortuny. W 1895 roku warszawiak Adolf Starkman tak scharakteryzował ówczesnych „Lodzermenschów”:
Wyobraźmy sobie wrzący kocioł, w którym ręka przeznaczenia gotuje tłusty połeć pieczeni i zaprasza do uczty biesiadników bez wyboru i legitymacji, domyśleć się łatwo, że górować tu będzie prawo mocniejszego i że więcej szczwany lub w łokciu silniejszy bohater dogodniejsze przy kotle z łatwością sobie stanowisko utoruje(…)Nie była to opinia zbyt pochlebna, jednakże trudno jej całkowicie odmówić racji. Począwszy od lat dwudziestych XIX wieku rozpoczął się wzmożony napływ do Łodzi ludności rozmaitego pochodzenia. Możliwość uzyskania bezpłatnych parceli, dogodnych kredytów, znalezienia pracy, a tym samym poprawy warunków bytowania oraz krążące opowieści o możliwościach łatwego zarobku, a może nawet, przy odrobinie szczęścia, dorobienia się majątku, była magnesem przyciągającym ludzi do Łodzi. W ciągu krótkiego czasu rodziły się tu fortuny. Wiele z nich równie szybko padało, wciąż jednak znajdowali się kolejni ochotnicy, zdeterminowani, ogarnięci myślą o milionach. Siła finansowa była wyznacznikiem pozycji społecznej. Niezbędną oprawą dla zdobytej pozycji, manifestacją bogactwa, znaczenia była rezydencja odpowiadająca okazałością finansowej potędze właściciela. A że często zamożność nie szła w parze z wykształceniem, więc niejednokrotnie bywało i tak, jak to przedstawił w „Łodziance” w końcu XIX wieku pewien dowcipniś:
- Panie architekcie, zamierzam wystawić pałac, czy zechcesz zrobić mi plany?
- Owszem, ale w jakim stylu ma być ten gmach? W stylu? No, ma się rozumieć, że w stylu wspaniałym, bo mnie przecież na to stać…
W 1870 roku Scheibler kupił graniczące z Wodnym Rynkiem posiadła wodno-fabryczne „Księży Młyn” i „Młyn Wójtowski”. W 1873 zaczął wznosić na „Księżym Młynie” czterokondygnacyjny, murowany budynek przędzalni, a następnie tkalnię. (…)
Materiały ikonograficzne z lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia (XIX w.) przedstawiają już cały kompleks budynków. Do willi od strony wschodniej przylegają: budynek sali balowej, którego przedłużenie stanowi przeszklony łącznik prowadzący do ogrodu zimowego, oraz oficyna gospodarcza. W 1893 roku na wschód od tego zespołu, oddzielony dziedzińcem gospodarczym, został wzniesiony budynek mieszczący powozownię i stajnie. (…)
Willa Herbstów pozostawała w rękach rodziny do roku 1941. Mieszkali tam najpierw Matylda (1856-1936) i Edward (1844-1921), a później ich syn Leon (1880-1942) ze swą żoną Aleksandrą (1889-1970?), którzy wyjechali w końcu 1941 roku do Wiednia. Zabrali z sobą całe wyposażenie domu, Leon nie dożył zakończenia wojny. Zmarł bezpotomnie.
Po wojnie obiekt został znacjonalizowany i podzielony między wielu zmieniających się użytkowników, którzy nie byli zainteresowani inwestowaniem w oddane im w dzierżawę budynki. Każda z instytucji dostosowywała wnętrza do własnych, aktualnych potrzeb, nie troszcząc się o zachowanie istniejących elementów dawnego wystroju. Trudno się nawet temu dziwić, skoro obiekt znajdował się poza sferą zainteresowań służb konserwatorskich powołanych przecież do ochrony dóbr dziedzictwa kulturowego (do rejestru zabytków został wpisany dopiero w 1972 roku).(…)
Gdy w 1976 roku rezydencję przejęło Muzeum Sztuki, wszystkie zabudowania wymagały kapitalnego remontu. Konieczne było również odbudowanie kordegardy oraz odtworzenie ogrodzenia. Najwięcej zmian wprowadzono w architekturze powozowni. Prace konserwatorskie polegały na usunięciu wszelkich przeróbek, m.in. przywrócone zostały pierwotne formy otworów okiennych i drzwiowych, a także zrekonstruowane brakujące fragmenty wystroju elewacji. Architektura zewnętrzna willi zachowała się w niezłym stanie – należało uzupełnić tynki i elementy sztukatorskie. Natomiast wnętrza wymagały gruntownej konserwacji.
Z pierwotnego wystroju wnętrz zachowała się większość boazerii, żyrandol w salonie lustrzanym, a także piece kaflowe. Co prawda wszystkie zostały zamalowane farbami olejnymi, jednak dzięki żmudnym zabiegom konserwatorskim odzyskały dawny wygląd. Zachowane elementy oryginalnego wystroju pozwalały przypuszczać, że wyposażenie wnętrz było bogate i zróżnicowane stylowo. Potwierdzały to skąpe materiały ikonograficzne. Odnaleziono zaledwie pięć fotografii z końca ubiegłego wieku przedstawiających salę balową, salon lustrzany i salon kwiatów. W przypadku pozostałych pomieszczeń przy odtwarzaniu wnętrz pomocne były, mimo że często niezbyt precyzyjne, opisy i wspomnienia osób, które niegdyś bywały w tym domu, a także fotografie wnętrz innych łódzkich domów fabrykanckich.
Przy aranżowaniu wnętrz, jako że nie był możliwy powrót do wystroju, jaki istniał za czasów Herbstów, postanowiliśmy zastosować wiele sposobów dekorowania pomieszczeń charakterystycznych dla łódzkich willi i pałaców przełomu wieków. Tak więc na ścianach pojawiają się tapety, tkaniny, malatura. Draperie w poszczególnych pokojach są zróżnicowane w zależności od charakteru wnętrza, mobiliów itd. Wnętrza zostały wyposażone meblami, obrazami, bibelotami, pochodzącymi głównie ze zbiorów własnych muzeum.(…) Brakujące elementy wyposażenia były sukcesywnie kupowane, wiele otrzymaliśmy w darze.
* * *
Wyremontowany pałac, już jako muzeum wnętrz, udostępniono publiczności 28 grudnia 1990 roku. Główną kolekcję stanowią dzieła sztuki i rzemiosła artystycznego z XIX/XX w. Wnętrza odrestaurowanej willi wyposażono m.in. w meble neorenesansowe i neobarokowe. Podziwiać można salon orientalny, pokoje secesyjne, meble eklektyczne, w stylu Ludwika Filipa oraz empire.
Po 20 latach okazało się, że jako obiekt muzealny pałac Herbsta stał się za ciasny i mało funkcjonalny. Kiedy odnaleziono stare fotografie pokazujące nieznane dotąd detale zespołu pałacowego, mógł powstać nowy projekt rozszerzenia powierzchni użytkowej oraz zagospodarowania terenu wokół pałacu. W 2011 roku w pałacu Herbsta rozpoczęto drugi etap modernizacji, który pozwolił zwiększyć powierzchnię wystawienniczą i odtworzyć pozostałą część zespołu pałacowego. Modernizacja XIX-wiecznej rezydencji kosztowała prawie 20 milionów złotych, jednak w połowie została sfinansowana z funduszy unijnych. Odnowiono wnętrza, elewację oraz pałacowy ogród. W wyremontowanej powozowni otwarto galerię sztuki dawnej.
wtorek, 7 maja 2019
Mój koń, moja racja
- Panie, nie z tej strony wsiada się na konia.
- Co panu do tego, to mój koń, to mi wolno siadać jak mi się podoba.
Źródło: Tygodnik Wędrowiec rok 1898 nr 40
niedziela, 14 kwietnia 2019
Podróż życia
Spośród ponad 2200 pasażerów i załogi „Titanica” zginęło ponad 1500 osób. Przeżyło katastrofę tylko około 730. Zginęli m.in. kapitan Smith, starszy oficer Wilde i pełniący wachtę w chwili katastrofy pierwszy oficer Murdoch.
Wszystkich tajemnic Titanica nie udało się wyjaśnić do dziś. Nie znamy ostatecznej liczby pasażerów, ani dokładnej liczby ofiar. Odnaleziono tylko 323 ciała. Nadal ukazują się nieznane dotąd relacje świadków oraz zdjęcia statku i ludzi nim podróżujących. Dwadzieścia trzy nie publikowane wcześniej fotografie, zamieszczone zostały niedawno na blogach i portalach internetowych. Jak sugerują wydawcy, fotografie mogą powodować dreszcze i prowadzić do łez. Też tak uważacie?
1. Titanic w całej okazałości
Statek miał 269 metrów długości, 885 członków załogi i mógł przewozić 2 471 pasażerów |
Kapitan Edward J. Smith (po prawej) i oficer Hugh Walter McElroy na pokładzie Titanica |
Pasażerowie idący po pokładzie obok łodzi ratunkowych, niedługo przed ich użyciem |
Beztroska zabawa kilka dni przed katastrofą |
Margaret Brown, nazywana Molly, pasażerka pierwszej klasy |
Zdjęcie góry lodowej kilka godzin po katastrofie |
Łodzie ratunkowe w akcji |
Ostatnia łódź ratunkowa opuszcza wrak, pasażerowie patrzą jak Titanic idzie na dno z ponad tysiącem ludzi |
Dwie godziny po zatonięciu Titanica na miejsce przybywa Carpathia, by ratować tych którzy przetrwali |
Rodzina ocalała z katastrofy |
Charlotte Collyer i jej córka Marjorie cudem przeżyły katastrofę |
Stuart Collet to kolejny ocalony |
Bracia Michel, 4 lata (po lewej) i Edmond Navratil, 2 lata (po prawej) zostali sierotami po śmierci ojca |
Uratowani w dokach Millbay w Plymouth, na wybrzeżu Anglii |
Tłum gromadzący się przed biurem właściciela Titanica, wkrótce po informacji o katastrofie |
Co przeżywały rodziny, nie wiedząc, czy ich krewni zginęli czy przeżyli katastrofę? |
Jeszcze więcej oczekujących i martwiących się |
18. Przed redakcją Evening News
Młody gazeciarz z Evening News zawierającym informację o katastrofie Titanica |
19. Akcja pomocy uratowanym
Amerykański artysta George M. Cohan (po lewej) sprzedaje czasopisma w Nowym Jorku, aby zebrać fundusze na pomoc poszkodowanym |
20. Mecz baseballowy
Aby pomóc rodzinom, zorganizowano mecz baseballowy, który oglądało ponad 14 000 osób |
21. Dowód wdzięczności dla Arthura Rostrona
Arthur Henri Rostron był kapitanem Carpathii, statku, który przybył na ratunek. Ci, którzy przeżyli podziękowali mu, oferując srebrny puchar w maju 1912 roku |
Uroczystości pogrzebowe odbyły się w Seamen’s Church Institute w Nowym Jorku |
Pomnik Izydora i Idy Strausów, pary, która zginęła razem na Titanicu |