Tuż obok budynku miejskiego muzeum, na rynku w Ostrzeszowie stanęła niezwykła ekspozycja. Ogromne zdjęcia przedstawiające ruiny zabytkowych dworów i obiektów przemysłowych przypominają, że Ostrzeszów i powiat ostrzeszowski mają długą i barwną historię. Tylko, że jest ta historia w dużej mierze zapomniana i lekceważona.
Pierwsza wzmianka źródłowa o mieście Ostrzeszowie pochodzi z 1283 roku, więc prawa miejskie musiał otrzymać przed tą datą. Za panowania Kazimierza Wielkiego w XIV wieku miasto ufortyfikowano, wzniesiono zamek i mury obronne. W XVI stuleciu rozwijały się w Ostrzeszowie rzemiosło i handel. W następnym wieku potop szwedzki przyniósł zniszczenia i wyludnienie miasta. Po II rozbiorze Polski w 1793 roku Ostrzeszów znalazł się pod panowaniem Prus, a w latach 1807–1815 w granicach Księstwa Warszawskiego. Po wojnach napoleońskich miasto wróciło do państwa pruskiego, pod nazwą Schildberg. Wiek XIX był okresem rozwoju gospodarczego i demograficznego Ostrzeszowa. Z tych czasów pochodzi wiele zabytkowych obiektów, które dziś popadły w ruinę. Jednym z przykładów jest drewniany dwór w Rojowie zbudowany na przełomie XVIII i XIX wieku. Po II wojnie światowej stał się własnością skarbu państwa. Obecna ruina należy do prywatnego właściciela.
Fotografie zapomnianych i zniszczonych obiektów są w tym niezwykłym wydawnictwie zestawione z fragmentami oryginalnej prozy i nastrojowej poezji różnych autorów.
Dom kruszał nieubłaganie. Letnie zawieje wstrząsały nim. Piaszczysty pył zanosił wyrwy w ścianach. Potem, w słoneczne, ciche dni piasek osypywał się z cieniutkim szelestem, rozmywając skruszałą i wyschłą glinę. Jesienne deszcze potem, nabrzmiałe wodą grudy osuwały w dół. Dziury już na przestrzał… Dach zsuwał się z rozchwierutanych wsporników. Wietrzna burza targnęła nim, wzniósł się, roznosząc komin; potem opadł, na wpół rozpruwając sufit i więznąc w nim koślawo.Marian Pilot, Pantałyk, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012
Zbierał teraz dach najmniejszy podmuch wiatru. Kłapocząc postrzępionymi płatami papy, furcząc i trzaskając struchlałymi łatami, opadał w dół, miażdżąc i roznosząc swoimi skrzydłami ściany domu. Jedna z nich zwaliła się już; ostał zaledwie rąbek, przylepiony do wielkiego pieca z niewypalonej cegły.
Na tych fotografiach nie znajdziesz ani przestrzeni, ani czasu. Ujrzysz miejsca i chwile. Zamieszkane przez ludzi, przez twoich antenatów i przez ciebie. One są po to, aby nie zapomnieć, co to znaczy „mieszkać”. One istnieją, by wchłaniać człowiecze istnienie: poszczególne i zbiorowe. Bez człowieka miejsce zamienia się w bezkształtną materię.(...)
Fotograf, samotny szaman i sztukmistrz światła, obejmuje w posiadanie miejsca ważkie, święte, wrażliwe. Świątynie, chałupy, cmentarze, dworki, dworce kolejowe, krzyże, wiatraki i młyny, bramy i okna. Niech tak zostanie.(...)
Chwała fotografowi, że zdążył to unieśmiertelnić.
Zdjęcia do wystawy i albumu wykonali miejscowi fotograficy: Sławomir Brdęk, Bartłomiej Busz, Kamil Cichoń, Ewa i Marek Dytfeldowie, Krzysztof Gruszka, Grzegorz Kosmala i Stanisław Kulawiak. Wszystkie fotografie prezentowane na ostrzeszowskim rynku stanowią świadectwo nieubłaganego przemijania. Tu pojawia się pytanie: czy te poszukiwania miejsc autentycznych i fascynacja czasem przeszłym nie okażą się tylko sztuką dla sztuki. Jakie są szanse, aby ta niezwykła wystawa wstrząsnęła sumieniami ostrzeszowian i lokalnych władz? Czy sposób prezentacji zabytkowych ruin nie prowadzi wprost do pogodzenia się ze stanem upadku? Czy nie usprawiedliwia zapomnienia, lekceważenia i odwrócenia się od przeszłości, która i tak musi odejść?
Niewygodne fakty o stanie zabytków, które zwykle władze samorządowe ukrywają przed światem, w Ostrzeszowie zostały wyeksponowane w najbardziej reprezentacyjnym miejscu miasta. Pokazano je na odnowionym rynku, obok odnowionego dawnego ratusza, który dziś pełni funkcję muzeum regionalnego. Nie ma chyba lepszego miejsca, by przypomnieć mieszkańcom i władzom, że o czymś zapomnieli, że odwrócili się plecami do przeszłości, która jest tuż obok.
Może to oznacza szansę, że urzędnicy odpowiedzialni za ochronę dóbr kultury, zmuszeni do codziennego potykania się o dowody swojej nieudolności, zaczną coś robić, aby ratować to co jeszcze da się uratować? Bo w historii Ostrzeszowa ważne są nie tylko odrestaurowana i zagospodarowana baszta zamkowa i odnowiony ratusz. Nadzieja umiera ostatnia...
Co do treści mogę dodać, że dość trafnie rozprawił się Pan z problematyka zabytków ostrzeszowskich, ich stanem oraz potrzebą większego zaangażowania w kwestie ich ochrony i ratowania dla potomnych. Mam jednak serdeczną prośbę, by wykonując opisy pod zamieszczonymi zdjęciami zechciał Pan zamieścić imiona i nazwiska autorów. Owe zdjęcia nie sa wykonane bowiem przez bezimiennych twórców, nawe jeśli są totylko fotografie wykonane przez Pana. Jednak nadal prezentowane są cudze prace. Zgodnie z zapisami prawa prasowego warto zadbać o wszelkie formalności związane z wykorzystaniem cudzej własności intelektualnej.......... Z poważaniem
OdpowiedzUsuńWitam, zdjęcia, które są prezentowane na rynku mają określonych autorów. Ich nazwiska zostały jednak podane bardzo małą czcionką. Na moich fotografiach są faktycznie one nieczytelne. Postaram się coś z tym zrobić, aby uszanować cudzą pracę, notabene bardzo ciekawą. Myślę, że usprawiedliwieniem dla mnie jest fakt podania wykonawcy wystawy oraz linku do albumu. Pozdrawiam serdecznie... Wiesław Klimczak
OdpowiedzUsuńJuz w najstarszych materialach zrodlowych wystepuje roznorodna pisownia tegoz szanownego grodu. Najstarszy dokument ktorego kopie posiadam ma okreslenie Schildberg alias Ostresow z dodatkiem opidium.
OdpowiedzUsuńSkad Pan wie kiedy zbudowano ten tak sobie nazywany dworek w Rojowie? Jakie sa dokumenty na te okolicznosc?
Rozwoj miasta byl podyktowany przebiegiem drogi wiodacej z Wroclawia do Torunia ta droga utrzymywala miasto przyzyciu. oczywiscie wiele rzeczy jest niezbadanych gdyz niewielu to tak naprawde interesuje a jeszcze mniej przeznacza sie srodkow na takowe badania. Cz mozna winic wladze,szkoly,stowarzyszenia??? uwazam ze nie. Wszystko jest spowodowane brakiem zainteresowania i latwizna powtarzania bajek z 1000 i jednej nocy o szwedach i Bog wie jeszcze o czym. Nie spotkalem jednego dokumentu mowiacego o pobycie szwedow w Ostrzeszowie. Jedyna mapa ktora znalazlem pokazuje przemarsz Grabow-Mikorzyn-Wielun mowa tutaj o potopie. Prosze sie nie martwic w Przygodzicach tez opowiadaja jak 10000 szwedow stacvjonowalo na lakach rzygodzkich. Pytanie czy w ogole wwtedy juz byly? a na tych mokradlach to jak to bylo ze sie nie potopili? tego mi w Przygodzicach nikt wyjasnic nie potrafil. Obojetnie gdzie Pan mieszka prosze poszperac w najblizszym archiwum zdziwi sie Pan co Pan tam wszystko znajdzie
Gratuluję znajomości lokalnej historii oraz zawartości archiwów. Niestety, jak słusznie pan zauważa, zainteresowanie historią w narodzie jest bardzo powierzchowne. Nad czym bardzo boleję. Tak samo, jak nad faktem, że na szperanie po archiwach w poszukiwaniu mam tak mało czasu. Jeśli dysponuje pan materiałami, które pana zdaniem warto opublikować, jestem do dyspozycji. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńThis is a nice surprise to know someone is going through archives. I am ftom Melbourne Australia. My family were called Wongtchowski and moved to Blaszki. My great grandfather left Blaszki in 1855. All the family were Jewish. Your publication calls them Mosaic. Do you have names and history of these Jewish families before WW1 and WW1 They were in Kalisz before Germans destroyed the town
OdpowiedzUsuń