niedziela, 27 października 2013

Książę Pepi i kobiety - część 1

W roku 2013 minęło 200 lat od śmierci oraz 250 lat od narodzin księcia Józefa Poniatowskiego. Sejm przyjął uchwałę upamiętniającą naczelnego wodza Księstwa Warszawskiego. "Służąc Ojczyźnie, stał się symbolem poświęcenia i wierności" - pokreślili posłowie. Tyle tylko, że z tą wiernością książęcą bywało różnie...
I wtedy dojrzał nadbiegających wprost ku niemu piechurów rosyjskich. Ostatkiem sił skoczył z koniem do Elstery i w jej nurcie został znów ranny kulą karabinową w lewą pierś na wylot. Nie miał już sił, by poderwać konia do skoku na brzeg przeciwny. Zsunął się z siodła i zniknął pod wodą.
Tak Karol Koźmiński opisywał w powieści biograficznej bohaterską śmierć księcia Poniatowskiego. Jednak zanim książę stał  się bohaterem narodowym, patronem ulic i placów, zanim stanął na pomnikach, był bohaterem salonów i ... alków. Kobiety odgrywały w jego życiu wielką rolę. Wielką, bo było ich zadziwiająco wiele. Jak udało mu się to, co dla większości mężczyzn jest nieosiągalne? Próbował na to pytanie odpowiedzieć 100 lat temu Wiktor Gomulicki w artykule "Książę Józef i kobiety" ["Złoty Róg" 5 stycznia 1913 r.]:

józef poniatowski
I do księcia Józefa  przyczepić można banalną etykietę: "wielbiciel kobiet". Ale to nie będzie ścisłe. Nie tyle książę był wielbicielem kobiet,  ile  kobiety wielbicielkami księcia.  Anegdotyczna historja Warszawy stwierdza, że był czas, gdy "wszystkie piękne damy szalały za księciem". Podobno bez pokrzywdzenia prawdy, można by dodać: i nie-piękne. Jaką drogą bratanek króla  Stanisława doszedł do  wyniku, dla ogółu mężczyzn tak bardzo ponętnego? Był-że kornym sługą rodu niewieściego, czy też jego tyranem? (...) Ktoś rozpatrujący te sprawy przez  bardzo ostrą soczewkę krytyczną powiedziałby, że książę w stosunku do kobiet ujawniał niezmiernie grzeczne, wymyślnie powabne i niesłychanie wytworne lekceważenie.

Cytowany już K. Koźmiński relacjonował sytuację księcia świeżo przybyłego do Polski  w 1789 roku następująco:
Cała Warszawa, a przede wszystkim piękniejsza jej połowa, oglądała się za księciem. W Wiedniu był jednym z najelegantszych kawalerów, tu w Warszawie był pierwszym. Królewicz z bajki w oczach kobiet, dyktator mody dla mężczyzn. Nic dziwnego, że czerpiąc bez ograniczenia ze szczodrej szkatuły królewskiej, przy wrodzonej lekkomyślności i krwistym temperamencie - szalał.
Warto dodać, że owa szczodra szkatuła była wówczas w rękach stryja naszego bohatera czyli króla Stanisława Poniatowskiego, a jej zasoby wcale nie były nieprzepastne. Ciągle przecież brakowało pieniędzy na wyekwipowanie wojska, a ogromne długi króla spłaciła dopiero caryca po III rozbiorze.

młody józef poniatowski
Tymczasem Warszawa bawiła się w najlepsze. W końcu XVIII stulecia stolica upadającej Rzeczypospolitej nazywana była Paryżem Północy. I nie wynikało to porównanie bynajmniej z nadzwyczajnego rozwoju sztuk i nauk, ale liczby balów i swobody obyczajowej. Książę Poniatowski czuł się tu świetnie. Mimo ciągłych problemów z wierzycielami, jego rezydencja - podarowany przez stryja pałac "Pod Blachą" - stała się centrum warszawskich rozrywek i życia towarzyskiego. "Blacha się bawi" - mówiono w mieście.

Kobiety same lgnęły do księcia Poniatowskiego, nie musiał specjalnie zabiegać o ich względy. Za­in­te­re­so­wa­nie płci pięk­nej zapewniały mu nie tylko tytuł książęcy i pozy­cja kró­lew­skie­go bra­tan­ka. Był przystojnym męż­czy­zną, harmonijnie zbudowanym, choć niewysokim, zawsze elegancko ubranym.
Książę Józef jest jedną z najdoskonalszych męskich postaci, jakie widzieć można. Stopa jego, noga cała pełna najpiękniejszego rysunku; odzież przyobleka ją całą jak ulana, leżąc bez najmniejszego fałdka. Kurtka okrywa równie pięknie jego pierś i ramiona pełne i opina wytworne kształty. Rysy twarzy mają wiele wyrazu męskiego, para czarnych wielkich oczu je ożywia

- opisywał wygląd księcia Friedrich Schultz niemiecki literat z Inflant i dodawał:

On był jednym z pierwszych, który lekki, otwarty, wysoko zawieszony powóz (w Niemczech zwany whisky, a w Polsce kabrioletem) w Warszawie w modę wprowadził. Z początku zaprzęgał do niego cztery konie, niebawem osiem, w poręcz jedne za drugimi, powożąc z siedzenia stojący, co wyglądało bardzo malowniczo i widzom przywodziło na myśl starożytnych w cyrkach woźniców. Konie miał zawsze najpiękniejsze, pełne ognia, rosłe...
Z upływem lat bujna czupryna księcia przerzedzała się. Postępujące łysienie ukrywał za pomocą pół­pe­ru­ki zwanej tupecikiem. Później nosił już całą perukę i sztuczne bokobrody. Kiedy w 1813 wyłowiono z Elstery zwłoki księcia z łysą głową był pewien problem z identyfikacją ciała. Rozpoznano go po szlifach i miniaturach odznaczeń przypiętych do munduru.

Dla księcia Józefa w miłości nie liczyły się tytuły, majątki, ani inne korzyści, jakie mógł zyskać na romansach z damami wysoko urodzonymi. Nie dał się namówić na małżeństwo z rozsądku. Choć swatano go z siostrami Czartoryskimi, Rzewuską, Zamoyską, zawsze udawało mu się od ślubu jakoś wykręcić. Inaczej było z niedoszłym związkiem z księżniczką saksońską Marią Augustą. Ta prawnuczka króla Augusta III Wettina przez prababki skoligacona była z Piastami, Jagiellonami i Wazami, a jedna z jej prababek była córką Jana III Sobieskiego.

maria augusta wettyn

Pomysł wydania niezbyt urodziwej saskiej królewny za bratanka ostatniego króla polskiego był efektem zapisu w Konstytucji 3 Maja. Stwierdzano tam wyraźnie, że: "Dynastia przyszłych królów polskich zacznie się na osobie Fryderyka Augusta, dzisiejszego Elektora Saskiego... Gdyby zaś dzisiejszy Elektor Saski nie miał potomstwa płci męskiej, tedy mąż, przez Elektora, za zgodą Stanów Zgromadzonych, Córce Jego dobrany, zaczynać ma linię następstwa płci męskiej do tronu polskiego". Kiedy powstało Księstwo Warszawskie, Napoleon I, chcąc być w zgodzie z prawem, oddał tron Fryderykowi Augustowi. Faktycznie nie miał on syna, ale tylko jedną córkę. Maria Augusta Wettin została uznana za sukcesorkę polskiego tronu. Potrzebowała tylko odpowiedniego męża. Kandydat - książę Józef - wydawał się wprost idealny.

Na przełomie 1809 i 1810 roku odbyły się zaręczyny dwudziestosiedmioletniej infantki z czterdziestosiedmioletnim Poniatowskim. Wtedy jednak okazało się, że "Pepi" został po raz drugi ojcem nieślubnego dziecka. Piękna Zofia Czosnowska z Potockich urodziła mu syna. Zaręczyny zostały zerwane przez Fryderyka Augusta, który od dawna z trudem tolerował swobodne obyczaje księcia. Mówiło się wtedy, że "pełna nauki i rozumu", chociaż "dość czerwona i otyła" Maria Augusta pokochała księcia i była skłonna wybaczyć mu wszelkie wybryki. Niestety, ponoć po drugiej stronie nie było aż takiego zaangażowania. Książę nie rozumu i wiedzy szukał przecież u kobiet... Maria Augusta nigdy nie wyszła za mąż i nie została królową. Zmarła jako bezdzietna panna w Dreźnie w 1863 roku.

Ciąg dalszy wspomnień o kobietach księcia Poniatowskiego już wkrótce...

21 komentarzy:

  1. WARTO ZAJRZEĆ !!

    http://dziecko-malenstwo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę o komentarze na temat!

    OdpowiedzUsuń
  3. He, he wyłowili księcia po stu latach w 1913 r? Ale plama!
    "Kiedy w 1913 wyłowiono z Elstery zwłoki księcia z łysą głową był pewien problem z identyfikacją ciała. Rozpoznano go po szlifach i miniaturach odznaczeń przypiętych do munduru."
    Czy ktoś czyta to co napisał?

    OdpowiedzUsuń
  4. ~wiesiek-detroit22 listopada 2013 19:56

    Polecam ostatnio wydana ksiazke Waldemara Lysiaka "Zycie erotyczne ksiecia Jozefa Poniatowskiego".Przepieknie wydana z setkami "Pepinow " a wiec zdjec roznych pamiatek po ksieciu.Czyta sie super jak zwykle -jednak co Mistrz to Mistrz !

    OdpowiedzUsuń
  5. He, he, wyłowili księcia po stu latach z rzeki?
    "Kiedy w 1913 wyłowiono z Elstery zwłoki księcia z łysą głową był pewien problem z identyfikacją ciała. Rozpoznano go po szlifach i miniaturach odznaczeń przypiętych do munduru." Niby literówka, ale autor nie czyta tego co pisze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dlaczego 100 lat książę przeleżał w rzece po śmierci po bitwie pod Lipskiem . Dziwne TO zjawisko ,że po tylu latach jeszcze mundur ocalał a to czaszka powinna być łysa a nie głowa, 100 lat i poznali po ubiorze i medalach ,więcej drobiazgów szanowny redaktorze w tym temacie albo proszę sprostować rok . Z poważaniem
    HENRYK DOCIEKLIWY HISTORYK

    OdpowiedzUsuń
  7. Warto wpomnieć że książe Poniatowski zginął z rąk sojuszników czyli Francuzów ktorzy omyłkowo otrzyli do niego ogień biorąc go za nieprzyjaciela....

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy w 1913 wyłowiono z Elstery zwłoki księcia z łysą głową był pewien problem z identyfikacją ciała. Rozpoznano go po szlifach i miniaturach odznaczeń przypiętych do munduru. COŚ SIĘ POMYLIŁO W LATACH O 100 ODNOŚNIE WYDOBYCIA ZWŁOK KSIĘCIA.

    OdpowiedzUsuń
  9. "Kiedy w 1913 wyłowiono z Elstery zwłoki księcia z łysą głową był pewien problem z identyfikacją ciała. Rozpoznano go po szlifach i miniaturach odznaczeń przypiętych do munduru."
    nie jestem zdziwiony, po 100 latach w wodzie nawet małpa byłaby łysa

    OdpowiedzUsuń
  10. Wylowiono go z tej rzeki w 1813, a nie w 1913:)

    OdpowiedzUsuń
  11. 100 lat leżał w rzece.Cuda ,Cuda piszesz Panie redaktorze .
    Z POWAŻANIEM
    HENRYK

    OdpowiedzUsuń
  12. Skoro zwłoki wyłowiono dopiero w 1913 roku to nie dziwne ze z trudem go rozpoznano

    OdpowiedzUsuń
  13. Bohater dostaje w pierś a nie w plecy, poza tym Poniatowscy to tacy bohaterzy jak z kur... zakonnica.Zdrajcy , i zdrajcami pozostaną na wieki. sprzedali Polskę za ruble a potem car dał im ostatnia ratę , kulę. Bawidamek, rozpustnik , hulaka, kurw....to jego stopnie "bohaterstwa.

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ciekawe, ale jedno mnie intryguje - czy przypadkowo nie pisze się "alkow"

    OdpowiedzUsuń
  15. To Rodzinne ,wujek bzykał Kaśkę Wielką

    OdpowiedzUsuń
  16. Słownik ortograficzny PWN (rocznik 2002) podaje, że "alków". Trzymajmy się tego...

    OdpowiedzUsuń
  17. Zwłoki wyłowiono oczywiście w roku 1813, po 4 lub 5 dniach. Dziękuję za uwagę. Za błąd przepraszam i już poprawiam...

    OdpowiedzUsuń
  18. Oczywiście, że było to w roku 1813... Wszystkich oburzonym tym błędem serdecznie przepraszam. Niemniej jest mi miło, że mam tylu uważnych czytelników...

    OdpowiedzUsuń
  19. książę Pepi miał wiele wspólnego z facetami z XXI-wieku, a może odwrotnie.dawniej to się nazywało mentalnością luzaka, dziś singla, ale na jedno wychodzi. chyba wcale nie jesteśmy tacy nowocześni, jak nam się wydaje?

    OdpowiedzUsuń
  20. ha ha ha - ktoś coś liznął historii ale nie do końca. Smutne jest to, że taki tekst zostanie w necie na zawsze. Do biblioteki i uczyć się !

    OdpowiedzUsuń
  21. Smutne, że ktoś zabiera się do pisania komentarza, żeby nic nie napisać. Choć przecież nie tylko liznął, ale zjadł historię do samego końca...

    OdpowiedzUsuń