środa, 30 października 2013

Książę Pepi i kobiety - część 2

W roku 2013 minęła 200. rocznica śmierci oraz 250. rocznica urodzin księcia Józefa Poniatowskiego. "Służąc Ojczyźnie, stał się symbolem poświęcenia i wierności" - napisali posłowie w specjalnej uchwale upamiętniającej wodza Księstwa Warszawskiego. Tylko, że z tą wiernością książęcą bywało różnie...
Przesuwają się w życiu księcia kobiety, jak cienie. Wszystkich wymieniać nie sposób. Może kto ułoży kiedyś tę galerję, nazwiskami i portretami ją uwypukliwszy, ale, jakkolwiek ona się wydłuży, zupełną nie będzie - twierdził w 1913 roku Wiktor Gomulicki ["Złoty Róg" 5 stycznia 1913 r.].
"Galeria" taka, nawet niezupełna, nie powstała, bo biografowie nie byli zainteresowani skatalogowaniem bardziej i mniej wytwornych dam, które przewinęły się przez książęce sypialnie. Więcej zajmowało ich upamiętnienie wyczynów księcia na polach bitew oraz dzieło wypromowania go jako bohatera romantycznego.

Maria Karolina von Thun - portret z 1792 r.
Listę znanych nam książęcych podbojów miłosnych otwiera austriacka hrabianka Maria Karolina Thun und Hohenstein. Zakochany po uszy książę chciał się koniecznie żenić, ale podobno stryj wybił mu to z głowy, bo szukał dla niego lepszej partii. "Pepi" pisał w liście do siostry, że młodsza od niego o 6 lat Karolina zdaje się mieć wszystkie cechy, jakich oczekiwałby on od kobiety, którą chciałby poślubić. Książę poszedł na wojnę z Turcją, a potem wezwał go do Warszawy król Staś i gdzieś po drodze wielka miłość do Karoliny wyparowała... Z notek biograficznych tej arystokratki dowiedzieć się można, że miała muzyczne uzdolnienia: potrafiła pięknie śpiewać i grać na gitarze. W 1793 wyszła za mąż za angielskiego arystokratę Lorda Gillforda, znanego lepiej jako Richard Meade. Miała z nim syna i dwie córki. Żyła krótko - zmarła w Wiedniu 8 sierpnia 1800 roku. Niektóre źródła podają, że było to w roku 1804.

Uczucie, jakie żywił Józef do Karoliny, nie musiało być aż tak silne, by ujarzmić jego wybujały temperament. Całymi latami solidnie pracował na sławę polskiego Don Juana. Przez łoże księcia przechodziły tabuny kobiet, przede wszystkim arystokratki. Ale w "galerii" książęcej znajdziemy przedstawicielki różnych klas społecznych: od księżniczek, poprzez artystki, aż do prostych mieszczek i służących...

Spośród tych kobiet warto wspomnieć kilka postaci ze względu na rolę, jaką odegrały w życiu księcia, albo z powodu ich niezwykłej osobowości i biografii. Do takich osobistości należy z pewnością księżna Rozalia Lubomirska, z Chodkiewiczów. Była córką hrabiego Jana Mikołaja Chodkiewicza, marszałka i starosty żmudzkiego, oraz Marii Ludwiki Rzewuskiej, córki Wacława hetmana Rzewuskiego. Rozalia urodziła się w 1768 w Czarnobylu, stąd nazywano ją "Różyczką z Czarnobyla". Była piękną kobietą o wspaniałej figurze, niebieskich oczach i rudoblond włosach. Zadarty nosek dodawał jej twarzy szczególnego, nieco niewinnego uroku. W wieku 19 lat Rozalia poślubiła kasztelana kijowskiego Aleksandra Lubomirskiego. Rok później urodziła córkę Aleksandrę. "Różyczka" była, jak byśmy to dziś powiedzieli, kobietą wyzwoloną. Lubiła towarzystwo, zabawę, podróże, romanse. Małżeństwo z kasztelanem było dla niej zbyt nudne i pospolite. Częściej bywała w Warszawie lub za granicą niż w mężowskich prowincjonalnych włościach. Próbowała usidlić księcia Józefa, ale efekt widać nie był zadowalający, bo potem zakochała się w Tadeuszu Mostowskim, młodym, przystojnym i wykształconym senatorze.

rozalia lubomirska
Anegdota warszawska opowiada, jak to Rozalia z dwoma równie uroczymi przyjaciółkami arystokratkami: Barbarą Kossowską i Julią Potocką, chciały zrobić niezwykłą niespodziankę księciu Poniatowskiemu. Po przekupieniu kamerdynera, przebrane za Gracje, zakradły się do sypialni księcia. Tam zamierzały poddać swą urodę jego osądowi, tak jak greckie boginie rywalizujące o miano najpiękniejszej. Czekały na księcia ukryte za kotarą. Ale książę nie miał zwyczaju wracać do domu samotnie. Tym razem towarzyszyła mu piękna tancerka. Anegdota, niestety, tutaj dyskretnie się kończy, nie znamy rozstrzygnięcia konkursu o względy nowożytnego księcia-Parysa. Być może do żadnej rywalizacji nie doszło i całe towarzystwo spędziło resztę nocy w rozkosznej zgodzie i harmonii... W końcu była to epoka markiza de Sade...

W 1792 roku Lubomirska podążyła wraz z córką za swym faworytem - Mostowskim do rewolucyjnego Paryża. Był to drugi pobyt Rozalii nad Sekwaną. W odróżnieniu od pierwszego, sprzed 4 lat, ten zakończył się tragicznie. Oskarżona o spiskowe konszachty z dworem Marii Antoniny oraz lekceważące wyrażanie się o ludziach rewolucji została aresztowana w październiku 1793 roku. Resztę życia spędziła w rewolucyjnych więzieniach. Nie pomogły starania polskich dyplomatów, w tym Kościuszki, ani ekskluzywna znajomość z wielkim Goethe, z którym ponoć nasza dama pijała kawę i prowadziła dysputy literackie. Piękną Rozalię zgilotynowano 30 czerwca 1794 roku, a jej córkę odesłano do Polski.

Legenda mówi, że gdy ostrze gilotyny spadło na szyję "Różyczki", jej matka miała ujrzeć w rodzinnym pałacu Chodkiewiczów w Młynowie widmo córki z głową oddzieloną od tułowia. Według innej legendy, duch zgilotynowanej Rozalii pojawia się w pałacu Lubomirskich w Opolu Lubelskim.

Druga ze wspomnianych Gracji księcia Józefa - Julia Potocka, z domu księżniczka Lubomirska zakończyła życie niespełna miesiąc po Rozalii Lubomirskiej - 26 sierpnia 1794 roku. Tyle, że w nieco mniej dramatycznych okolicznościach. Dopadła ją prozaiczna gruźlica płuc. Urodzona w 1766 roku dama była najmłodszą córką marszałka wielkiego koronnego Stanisława Lubomirskiego i Izabeli Lubomirskiej z Czartoryskich. Julię uważano za jedną z najpiękniejszych Polek końca XVIII wieku. Była utalentowana aktorsko, a jej taniec wywoływał powszechny podziw. W salonach warszawskich mówiono o niej "Giulietta la bella" czyli po prostu "Piękna Julia".

julia potocka z lubomirskich
Nie wiemy czy poza wspomnianym wyżej epizodem z Gracjami w książęcej sypialni łączył Julię jakiś bliższy związek z księciem Poniatowskim. Dla opinii publicznej była ona niezwykłym w czasach stanisławowskich okazem cnót, wierności i stałości uczuć. W 1785 roku matka wydała ją za hrabiego Jana Potockiego, ekscentrycznego podróżnika i pisarza, późniejszego autora niezwykłej powieści "Rękopis znaleziony w Saragossie". Po ślubie młoda para wyruszyła w trzyletnią podróż po Europie. Julia większość czasu spędziła z matką przebywającą wtedy w Paryżu i Wersalu. Hrabia Potocki był zajęty swoimi sprawami. Małżonkowie przeżywali pierwszy kryzys, ale kiedy wracali do Polski w 1788 roku, towarzyszyli im już dwaj synowie: Alfred (1785) i Artur (1787). Jan włączył się w życie polityczne jako poseł na Sejm Czteroletni. Julia działała w stronnictwie wspierającym Konstytucję 3 Maja. Wtedy poznała księcia Eustachego Sanguszkę, młodego oficera i posła na Sejm Wielki. Wybuchnął romans, o którym wiedziała cała Warszawa, nie wyłączając hrabiego małżonka... Potem nastąpiły przymusowe rozstania kochanków spowodowane wojną w obronie Konstytucji oraz powstaniem kościuszkowskim. Julia wyjechała do matki do Łańcuta. Książę Eustachy walczył o wolność ojczyzny, a Julia chora, coraz słabsza pisała do niego listy. Zmarła podczas pobytu w Krakowie. Jej przedwczesna śmierć tragicznie przerywająca wielką miłość, stała się pożywką do powstania legendy o Białej Damie. Ludzie mówią, że duch smutnej Julii Potockiej ukazuje się w pałacu w Łańcucie. Że przy rokokowym biurku w chińskim apartamencie pisze do ukochanego nieukończone listy...

Ciąg dalszy wspomnień o kobietach księcia Poniatowskiego już wkrótce...

niedziela, 27 października 2013

Książę Pepi i kobiety - część 1

W roku 2013 minęło 200 lat od śmierci oraz 250 lat od narodzin księcia Józefa Poniatowskiego. Sejm przyjął uchwałę upamiętniającą naczelnego wodza Księstwa Warszawskiego. "Służąc Ojczyźnie, stał się symbolem poświęcenia i wierności" - pokreślili posłowie. Tyle tylko, że z tą wiernością książęcą bywało różnie...
I wtedy dojrzał nadbiegających wprost ku niemu piechurów rosyjskich. Ostatkiem sił skoczył z koniem do Elstery i w jej nurcie został znów ranny kulą karabinową w lewą pierś na wylot. Nie miał już sił, by poderwać konia do skoku na brzeg przeciwny. Zsunął się z siodła i zniknął pod wodą.
Tak Karol Koźmiński opisywał w powieści biograficznej bohaterską śmierć księcia Poniatowskiego. Jednak zanim książę stał  się bohaterem narodowym, patronem ulic i placów, zanim stanął na pomnikach, był bohaterem salonów i ... alków. Kobiety odgrywały w jego życiu wielką rolę. Wielką, bo było ich zadziwiająco wiele. Jak udało mu się to, co dla większości mężczyzn jest nieosiągalne? Próbował na to pytanie odpowiedzieć 100 lat temu Wiktor Gomulicki w artykule "Książę Józef i kobiety" ["Złoty Róg" 5 stycznia 1913 r.]:

józef poniatowski
I do księcia Józefa  przyczepić można banalną etykietę: "wielbiciel kobiet". Ale to nie będzie ścisłe. Nie tyle książę był wielbicielem kobiet,  ile  kobiety wielbicielkami księcia.  Anegdotyczna historja Warszawy stwierdza, że był czas, gdy "wszystkie piękne damy szalały za księciem". Podobno bez pokrzywdzenia prawdy, można by dodać: i nie-piękne. Jaką drogą bratanek króla  Stanisława doszedł do  wyniku, dla ogółu mężczyzn tak bardzo ponętnego? Był-że kornym sługą rodu niewieściego, czy też jego tyranem? (...) Ktoś rozpatrujący te sprawy przez  bardzo ostrą soczewkę krytyczną powiedziałby, że książę w stosunku do kobiet ujawniał niezmiernie grzeczne, wymyślnie powabne i niesłychanie wytworne lekceważenie.

Cytowany już K. Koźmiński relacjonował sytuację księcia świeżo przybyłego do Polski  w 1789 roku następująco:
Cała Warszawa, a przede wszystkim piękniejsza jej połowa, oglądała się za księciem. W Wiedniu był jednym z najelegantszych kawalerów, tu w Warszawie był pierwszym. Królewicz z bajki w oczach kobiet, dyktator mody dla mężczyzn. Nic dziwnego, że czerpiąc bez ograniczenia ze szczodrej szkatuły królewskiej, przy wrodzonej lekkomyślności i krwistym temperamencie - szalał.
Warto dodać, że owa szczodra szkatuła była wówczas w rękach stryja naszego bohatera czyli króla Stanisława Poniatowskiego, a jej zasoby wcale nie były nieprzepastne. Ciągle przecież brakowało pieniędzy na wyekwipowanie wojska, a ogromne długi króla spłaciła dopiero caryca po III rozbiorze.

młody józef poniatowski
Tymczasem Warszawa bawiła się w najlepsze. W końcu XVIII stulecia stolica upadającej Rzeczypospolitej nazywana była Paryżem Północy. I nie wynikało to porównanie bynajmniej z nadzwyczajnego rozwoju sztuk i nauk, ale liczby balów i swobody obyczajowej. Książę Poniatowski czuł się tu świetnie. Mimo ciągłych problemów z wierzycielami, jego rezydencja - podarowany przez stryja pałac "Pod Blachą" - stała się centrum warszawskich rozrywek i życia towarzyskiego. "Blacha się bawi" - mówiono w mieście.

Kobiety same lgnęły do księcia Poniatowskiego, nie musiał specjalnie zabiegać o ich względy. Za­in­te­re­so­wa­nie płci pięk­nej zapewniały mu nie tylko tytuł książęcy i pozy­cja kró­lew­skie­go bra­tan­ka. Był przystojnym męż­czy­zną, harmonijnie zbudowanym, choć niewysokim, zawsze elegancko ubranym.
Książę Józef jest jedną z najdoskonalszych męskich postaci, jakie widzieć można. Stopa jego, noga cała pełna najpiękniejszego rysunku; odzież przyobleka ją całą jak ulana, leżąc bez najmniejszego fałdka. Kurtka okrywa równie pięknie jego pierś i ramiona pełne i opina wytworne kształty. Rysy twarzy mają wiele wyrazu męskiego, para czarnych wielkich oczu je ożywia

- opisywał wygląd księcia Friedrich Schultz niemiecki literat z Inflant i dodawał:

On był jednym z pierwszych, który lekki, otwarty, wysoko zawieszony powóz (w Niemczech zwany whisky, a w Polsce kabrioletem) w Warszawie w modę wprowadził. Z początku zaprzęgał do niego cztery konie, niebawem osiem, w poręcz jedne za drugimi, powożąc z siedzenia stojący, co wyglądało bardzo malowniczo i widzom przywodziło na myśl starożytnych w cyrkach woźniców. Konie miał zawsze najpiękniejsze, pełne ognia, rosłe...
Z upływem lat bujna czupryna księcia przerzedzała się. Postępujące łysienie ukrywał za pomocą pół­pe­ru­ki zwanej tupecikiem. Później nosił już całą perukę i sztuczne bokobrody. Kiedy w 1813 wyłowiono z Elstery zwłoki księcia z łysą głową był pewien problem z identyfikacją ciała. Rozpoznano go po szlifach i miniaturach odznaczeń przypiętych do munduru.

Dla księcia Józefa w miłości nie liczyły się tytuły, majątki, ani inne korzyści, jakie mógł zyskać na romansach z damami wysoko urodzonymi. Nie dał się namówić na małżeństwo z rozsądku. Choć swatano go z siostrami Czartoryskimi, Rzewuską, Zamoyską, zawsze udawało mu się od ślubu jakoś wykręcić. Inaczej było z niedoszłym związkiem z księżniczką saksońską Marią Augustą. Ta prawnuczka króla Augusta III Wettina przez prababki skoligacona była z Piastami, Jagiellonami i Wazami, a jedna z jej prababek była córką Jana III Sobieskiego.

maria augusta wettyn

Pomysł wydania niezbyt urodziwej saskiej królewny za bratanka ostatniego króla polskiego był efektem zapisu w Konstytucji 3 Maja. Stwierdzano tam wyraźnie, że: "Dynastia przyszłych królów polskich zacznie się na osobie Fryderyka Augusta, dzisiejszego Elektora Saskiego... Gdyby zaś dzisiejszy Elektor Saski nie miał potomstwa płci męskiej, tedy mąż, przez Elektora, za zgodą Stanów Zgromadzonych, Córce Jego dobrany, zaczynać ma linię następstwa płci męskiej do tronu polskiego". Kiedy powstało Księstwo Warszawskie, Napoleon I, chcąc być w zgodzie z prawem, oddał tron Fryderykowi Augustowi. Faktycznie nie miał on syna, ale tylko jedną córkę. Maria Augusta Wettin została uznana za sukcesorkę polskiego tronu. Potrzebowała tylko odpowiedniego męża. Kandydat - książę Józef - wydawał się wprost idealny.

Na przełomie 1809 i 1810 roku odbyły się zaręczyny dwudziestosiedmioletniej infantki z czterdziestosiedmioletnim Poniatowskim. Wtedy jednak okazało się, że "Pepi" został po raz drugi ojcem nieślubnego dziecka. Piękna Zofia Czosnowska z Potockich urodziła mu syna. Zaręczyny zostały zerwane przez Fryderyka Augusta, który od dawna z trudem tolerował swobodne obyczaje księcia. Mówiło się wtedy, że "pełna nauki i rozumu", chociaż "dość czerwona i otyła" Maria Augusta pokochała księcia i była skłonna wybaczyć mu wszelkie wybryki. Niestety, ponoć po drugiej stronie nie było aż takiego zaangażowania. Książę nie rozumu i wiedzy szukał przecież u kobiet... Maria Augusta nigdy nie wyszła za mąż i nie została królową. Zmarła jako bezdzietna panna w Dreźnie w 1863 roku.

Ciąg dalszy wspomnień o kobietach księcia Poniatowskiego już wkrótce...

sobota, 12 października 2013

Księgi ocalone

W nocy 27 września 1940 roku niemieckie samoloty dokonały kilkugodzinnego bombardowania Londynu. Ofiarą nalotów padł m.in. zabytkowy pałac z początku XVII wieku, znany jako Holland House. Budynek został w znacznym stopniu zniszczony, ale w jakiś zadziwiający sposób, ocalał prawie cały niezwykle cenny księgozbiór.
biblioteka londyn 1940

czwartek, 10 października 2013

Patkuliana czyli wielkopolska masakra kołem i toporem

Wytrzymawszy tak okropne męczarnie, żył jeszcze i zachował przytomność umysłu. Podnosząc głowę do góry, zawołał: „mój kochany, głowę każ mi uciąć."

Działo się to w czasach tzw. III wojny północnej. 10 października 1707 roku na łące pod Kazimierzem Biskupim doszło do makabrycznych scen. W miejscu tym król szwedzki Karol XII postanowił niezwykle okrutnie ukarać za rzekomą zdradę inflanckiego szlachcica i generała Jana Patkula. Poniższa relacja oparta jest na tekście opublikowanym w czasopiśmie "Przyjaciel Ludu" w roku 1836.
*  *  *
W roku 1707 król Polski August II Sas, ścigany przez wojska szwedzkie, mając już dość długoletniej wojny i błąkania się po Polsce, wysłał swych pełnomocników do króla Szwecji z propozycją pokoju. Karol XII w tym czasie opanował już prawie całą Saksonię. August bliski był utraty nie tylko tronu Rzeczpospolitej, ale i swojej saksońskiej ojczyzny.

johann patkul
Szwedzki król przedstawił bardzo trudne warunki pokoju: zrzeczenie się tronu polskiego na wieczne czasy i wydanie zbiegów, pomiędzy którymi wymienił wyraźnie Jana Patkula. Chociaż były to warunki upokarzające dla Augusta, jednak je podpisał, po czym udał się natychmiast do Saksonii. Ta ostatnia ofiara tym była większa, że Patkul był właściwie posłem moskiewskim. Jego wydanie sprzeciwiało się prawu narodów i narażało Augusta na gniew cara Piotra I.

Sasi trzymali Patkula w zamku Königstein. August chcąc spełnić żądanie Karola i jednocześnie zachować swój honor, wysłał oficjalnie żołnierzy, aby dostarczyli Patkula Szwedom. Jednocześnie wyprawił potajemnie posłańca do komendanta zamku, z tajnym rozkazem, aby po cichu wypuścił więźnia. Jednak nieszczęśliwy los szykował Patkulowi zgubę. Komendant wiedząc dobrze, że był on bardzo bogaty, zażądał wysokiego okupu. Więzień pewny siebie, mający zaufanie do prawa narodów i powiadomiony o zamiarach króla, odrzucił żądanie komendanta. Tymczasem żołnierze Augusta nadeszli i wydali Patkula bezpośrednio czterem kapitanom szwedzkim, którzy go zaprowadzili do głównej kwatery w Altranstadt. Tam przez 3 miesiące był przykuty łańcuchem do pala.

Z Saksonii, po zawarciu pokoju, Szwedzi przeszli do Polski i przez jakiś czas mieli kwaterę główną w Słupcy. Karol XII, nie zważając, że Patkul był posłem moskiewskim, uważał go (jako Inflantczyka) za swojego poddanego i kazał sądzić według własnego prawa. Został więc Patkul, jako zdrajca, skazany na okrutną śmierć: miał być łamany kołem, a potem poćwiartowany.
8 października 1707 r. przyprowadzono go wieczorem pod mocną eskortą do Kazimierza, miasteczka niedaleko Słupcy. Już następnego dnia, o godzinie 3, posłał mu pułkownik szwedzki księdza, z doniesieniem, że ma umrzeć w poniedziałek, to jest 10 października. Wiadomość ta nie bardzo go zatrwożyła, pragnął tylko wiedzieć, jaką śmiercią ma być stracony. Gdy nie mógł się dowiedzieć, poprosił księdza, aby przy nim został. Kilka godzin czytali i modlili się razem. Potem Patkul dał księdzu 100 dukatów, żądając, aby mu nazajutrz przyniósł komunię świętą.

karol 12
W wojsku nikt nie wiedział, że kara ma być tak okrutna i ma nastąpić tak szybko. Oprócz pułkowników i kapitana Waldau, który z kompanią 300 ludzi piechoty i 50 konnicy w tym celu został odkomenderowany. Za miasteczkiem, na łące wyznaczono plac egzekucji i poczyniono potrzebne przygotowania: wojsko otoczyło plac, a kapitan Waldau odebrał rozkaz przyprowadzenia winowajcy. Wsiadł Patkul z księdzem do powozu, a oficer kazał pędzić, tak szybko, jak tylko konie mogły biec.

Gdy przejechali na miejsce i zbliżyli się do koła, które uformowało wojsko, ujrzawszy 5 palów, Patkul rzekł przelękniony do swego towarzysza: „Ach księże, patrz tylko, co to jest!". Po tym, jak wyprowadzono go z powozu i zdjęto mu kajdany Patkul chciał jeszcze przemówić do zgromadzenia, ale namyśliwszy się trochę, rzekł do księdza: „wszak to wszystko na próżno!". Zapytał więc kapitana gdzie ma iść, a ten pokazał mu leżący kloc. Poszedł Patkul, gdzie mu kazano.

Oficer pełniący służbę, rzekł głośno, że Jan Patkul, jako zdrajca ojczyzny, złym ludziom dla przykładu następującym sposobem będzie tracony. Tu dał znak katowi, aby zaczął egzekucję. Kat zbliżył się i rzekł do skazanego: „Wybacz Wielmożny Panie". Na co Patkul odpowiedział: „Skończyła się moja Wielmożność: a ty spraw się dobrze". To rzekłszy dał mu papierek, w którym było kilka dukatów zawiniętych. Potem położył się pomiędzy czterema palami, do których mocno za nogi i ręce został przywiązany. Przez ten cały czas modlił się z księdzem.

Gdy mu więc kat prawą rękę stłukł, czego dopiero za trzecim uderzeniem dokonał, skazaniec krzyknął przeraźliwie, wołając głośno imię Jezusa, aż mu obie ręce i nogi potłuczono. Ponieważ kat zapomniał uderzyć go kołem w piersi, kapitan Waldau musiał mu o tym przypomnieć. Patkul, wytrzymawszy tak okropne męczarnie, żył jeszcze i musiał zachować nadal przytomność, bowiem podnosząc głowę do góry i obracając ją do kapitana, zawołał jeszcze: „Mój kochany! Głowę, głowę każ uciąć!". Co natychmiast Waldau kazał uczynić.

egzekucja patkula 1707
Kat chciał skazańca przewrócić brzuchem ku ziemi, i dopiero mu głowę uciąć, lecz Patkul sam jeszcze, zebrawszy wszystkie siły, zawlókł się do pnia, na którym sam głowę położył. Kat trzy razy uderzyć musiał, nim głowa spadła. Potem ciało rozpłatano i wydobyto serce i wnętrzności, a na koniec poćwiartowano. Części te na cztery koła na palach zawieszone położono, głowę zaś na osobny pal wbito. Nieszczęsny generał Patkul zachował aż do ostatniej chwili nieustraszoną odwagę. Tylko król szwedzki, Karol, wychowany w zasadach despotyzmu, uważał, że wypełnił akt sprawiedliwości. Cała Europa oskarżała go jednak o okrucieństwo. Poćwiartowane ciało Patkula było zawieszone na palach aż do roku 1713, gdy August odzyskawszy tron, kazał pozbierać jego szczątki i pogrzebać w Warszawie.

*  *  *
Karol XII obalając saskiego władcę Polski i sadzając na ten tron wojewodę wielkopolskiego Leszczyńskiego, podzielił Polaków na tych od Sasa i tych od Lasa. Sam został królem w wieku zaledwie 15 lat. Jako osiemnastoletni młodzieniec pokonał pod Narwą czterokrotnie liczniejsze wojska rosyjskie. Swą awanturniczą polityką doprowadził jednak w końcu Szwecję do ruiny. Po klęsce w bitwie pod Połtawą na Ukrainie w 1709 roku, szczęście się od niego odwróciło. Zginął w roku 1718 w oblężonej twierdzy Fredrikshald w Norwegii, trafiony w głowę kulą muszkietową, prawdopodobnie wystrzeloną przez własnego żołnierza. Karol XII był ostatnim władcą absolutnym Szwecji i jednocześnie tym, który pogrzebał mocarstwowe ambicje tego państwa.

Kamień Patkula
 A co do Jana Reinholda Patkula: tego inflanckiego szlachcica pochodzenia niemieckiego, uznano za męczennika sprawy wolności i przywilejów stanowych w Inflantach szwedzkich. Dla upamiętnienia jego krwawej ofiary mieszkańcy Kazimierza łąkę z pagórkiem, gdzie się odbyła ta straszliwa egzekucja nazwali Patkulką. Na miejscu stracenia postawiono figurę św. Jana Nepomucena oraz położono pamiątkowy kamień z wyrytym napisem: PATKUL 10/X.1707. W latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, gdy ta część miasta zniknęła pod odkrywką węgla brunatnego, kamień przeniesiono na kazimierski rynek, gdzie leży do dzisiaj.

Trzechsetną rocznicę egzekucji Patkula w Kazimierzu Biskupim uczczono gminną imprezą o nazwie Patkuliana na Patkulce. Była wystawa poświęcona Tadeuszowi Łopalewskiemu, nieżyjącemu już pisarzowi, autorowi powieści "Brzemię pustego morza", opowiadającej o ostatnich latach życia Patkula. Był spektakl oparty na motywach tej powieści. Odbyły się: sesja naukowa oraz prelekcje. Prezentowano także zebrane dokumenty. Patkuliana miała wielu znakomitych gości, m.in. konsula Estonii. Byli nawet Szwedzi, ale tym razem nastawieni pokojowo. Zabrakło tylko głównego bohatera...

Można powiedzieć, że działalność i ofiara Patkula nie poszły na marne. Inflanty wyzwoliły się spod szwedzkiej tyranii i dostały pod panowanie Rosji. Car Piotr I niemieckiej szlachcie przywrócił majątki i nadał autonomię. Gorzej miała natomiast rodzima, chłopska ludność estońska i łotewska. Narody bałtyckie doczekały wolności dopiero w 1918 roku.