29 maja 1930 roku wojewódzki urząd śledczy w Łodzi otrzymał sensacyjny meldunek od policji z Tomaszowa Mazowieckiego.Na przystanku kolejowym w pobliżu miejscowości Ujazd z przejeżdżającego pociągu wyrzucono jakąś paczkę zawiniętą w papier. Zaciekawiony tym kolejarzy podniósł ją z ziemi, rozwinął i przerażony upuścił. W wnętrza wypadły ludzkie uszy, dużo ludzkich uszu. Kiedy roztrzęsiony przybiegł z tą nowiną do najbliższego posterunku policyjnego, nie chciano mu uwierzyć. Policjanci podejrzewali, że postradał zmysły. Udali się jednak z nim na miejsce zdarzenia i znaleźli papier oraz 26 uszy ludzkich leżących na ziemi.
Wszystkie pozbierano i zabrano do komisariatu w Tomaszowie. Według łódzkiej prasy lekarz z Ujazdu potwierdził, że są to odcięte uszy ludzkie, o czym miały świadczyć znalezione rzekomo w paczce kawałki gazy i waty, przesączone krwią.
Wskutek informacji od tomaszowskiej policji w pociągu Skarżysko-Koluszki dokonano rewizji, jednak nie natrafiono na ślad człowieka, który wyrzucił koszmarną paczkę. Dochodzenie w tej sprawie wszczął urząd śledczy w Łodzi. Jedna z hipotez zakładała, że znalezione uszy pochodziły z jakiegoś prosektorium. Władze śledcze wysłały do wszystkich komend policji polecenie sprawdzenia czy w prosektoriach lub w kostnicach przedpogrzebowych nie stwierdzono faktu obcinania uszu nieboszczykom.
Po dwóch dniach, zanim gdziekolwiek natrafiono na taki przypadek, tajemnica wyjaśniła się. Uszy zostały zbadane przez lekarzy w Tomaszowie i okazały się gumowymi imitacjami służącymi, jako protezy. Najprawdopodobniej zostały skradzione podróżującemu pociągiem ze Skarżyska lekarzowi - specjaliście chorób usznych. Złodzieje uznali zawartość paczki za mało atrakcyjną i wyrzucili ją przez okno. Sprawa, która postawiła na nogi służby śledcze w całym kraju, okazała się nieporozumieniem spowodowanym przez brak staranności tomaszowskich policjantów...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz