Źródeł należy szukać na jej początku, przy ruchliwym skrzyżowaniu ze Rzgowską i Paradną. Na zadrzewionym placyku obok stacji paliw BP i marketu Carrefour stoi pamiątkowa kapliczka. Chrystus w oszklonej gablocie, jak głosi napis na cokole, ma być wspomnieniem drugiej wojny i podziękowaniem za boską opiekę oraz nieustającą pomoc mieszkańcom wsi Chojny. Kapliczka znajduje się w miejscu, gdzie wcześniej stała tzw. Kolumna Sieroca. Legendę o jej powstaniu przedstawił Oskar Flatt w „Opisie Miasta Łodzi” wydanym w 1853 roku.
Przez wieki budowla nazywana Kolumną Sierocą lub Kolumną Jasia była symbolem Chojen i miejscowym punktem orientacyjnym. Uznawano ją za najstarszy łódzki zabytek. Z czasem drogę prowadzącą od traktu piotrkowskiego do Wiskitna zaczęto nazywać ulicą Kolumny.
Jak w każdej legendzie fakty mieszają się z fantazją. Flatt z pewnością pomylił nazwisko fundatora kolumny. Naprawdę nazywał się Jan Mulinowicz lub Mulenowicz. Wiemy to, gdyż poza kolumną, podarował miejscowej parafii m. in. pozłacany kielich mszalny z 1628 roku i srebrną monstrancję z 1638 roku, zachowane do dziś. Był także fundatorem pozłacanej kuli, która obecnie jest umieszczona nad bramą kościoła, a pierwotnie znajdowała się na szczycie hełmu dzwonnicy starej drewnianej świątyni, wyremontowanej za jego pieniądze. Kościelne wota posiadają wygrawerowane dedykacje nie pozostawiające wątpliwości, że darczyńcą był Jan Mulinowicz. Podważają również datowanie przyjęte przez autora „Opisu”. Skoro Mulinowicz podarował parafii w Chojnach kielich mszalny już w 1628 roku, to nie mógł w roku 1634 („przed laty 218” od 1852 roku) być chłopcem szlochającym przy trakcie piotrkowskim. A zatem data umieszczona na kolumnie oznacza rok postawienia tej pamiątki, a nie rok szczęśliwego spotkania Jasia z Chojen z przybranym ojcem. W tej sytuacji uzasadniona okazuje się opinia, że Kolumna Sieroca była prawdopodobnie najstarszym pomnikiem świeckim na ziemiach polskich. Powstała dziesięć lat wcześniej niż Kolumna Zygmunta w Warszawie. I zapewne, żeby zrobić na złość warszawiakom, jedną z przylegających do niej uliczek nazwano ulicą Zygmunta.
W roku 1917 parafianie ze Starych Chojen odnowili Kolumnę Sierocą. Mimo niemieckiej okupacji, w patriotycznym porywie umieścili obok niej kamień upamiętniający bohaterów insurekcji kościuszkowskiej: Tadeusza Kościuszkę i Bartosza Głowackiego. Teren został ogrodzony niskim ceglanym murem, a dookoła niego posadzono kilka drzew i krzewów. Na starych przedwojennych fotografiach widać, że było to urokliwe miejsce, wymarzone do odpoczynku podczas podróży. Tak jak dzisiaj przecinał się tu trakt piotrkowski z piaszczystą jeszcze wtedy drogą z Rudy Pabianickiej do Wiskitna.
Na co pozwolili Niemcy podczas I wojny, nie miało prawa przetrwać w czasie okupacji hitlerowskiej. Wkrótce po wejściu do Łodzi, w listopadzie 1939 roku zburzono ogrodzony pomnik, jako objaw buntowniczego polskiego patriotyzmu. Tym sposobem poległa również pamiątka sierocej wdzięczności. Po Kolumnie Jasia pozostała tylko nazwa ulicy prowadzącej do Wiskitna. Po wojnie parafianie postawili w tym miejscu postument z figurą Chrystusa. W 1946 roku, gdy całą gminę Stare Chojny włączono do miasta Łodzi, ulica Kolumny kończyła się w Wiskitnie. Mało kto wtedy przypuszczał, że stanie się ruchliwą, jedną z najdłuższych ulic Łodzi. W 1988 roku, wraz z powiększeniem miasta, została przedłużona aż do końca granic dawnej wsi Huta Szklana.
Po Janie Mulinowiczu pozostały jeszcze inne pamiątki. Ulica jego imienia przy cmentarzu na Kurczakach oraz nazwa Stawów Jana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz