Ważna zmiana, o której już wspomnieliśmy parę razy, zaszła w tych czasach w strojach płci pięknej. Nie mówimy tu o szubkach, salopach i płaszczykach, bo krój tychże z samej natury i przeznaczenia zimowych ubiorów, posiada więcej warunków trwałości. Nie mówimy o kapelusikach, bo konieczna ich zmienność nie zadziwia nikogo, ale suknie.. Wszystkie w ogóle suknie już niewątpliwie są krótsze!... Po tak długiem długich spódnic istnieniu, moda wyrzekła, że spódnica w całem swojem i jednostajnem dolnem okoleniu, spoczywać winna na podbiciu nogi, a raczej, z przeproszeniem pięknych Dam, na podbiciu nóżki. Co więcej, już i buciki są po części wywołane, a natomiast płytki trzewiczek do pierwotnych prerogatyw powrócił. Zresztą, o ile z kronik dobrego smaku wyczytać mogliśmy, białe suknie z lekkich tkanin bengalu lub organdyny, zdobne błękitną lub różowa przepaską, stanowić mają ubranie na zwyczajne wieczory, przez najwykwintniejsze elegantki przyjęte.
Kurier Warszawski 17 stycznia 1849 roku (środa).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz