Wkrótce po objęciu urzędu Hitler przemówił przez radio do narodu niemieckiego i przedstawił „Apel rządu Rzeszy do narodu niemieckiego”. Obiecywał odbudowę przemysłu, wsparcie dla rolnictwa i likwidację bezrobocia. Dowództwu armii zaproponował radykalny program odzyskania przez Niemcy niezależności politycznej oraz odbudowy sił zbrojnych. Minister spraw wewnętrznych Frick zapewniał opinię publiczną, że rząd Hitlera „chce żyć ze wszystkimi w pokoju” oraz, że będzie się trzymał przepisów konstytucji. Tymczasem naziści zabrali się od razu do zastraszenia i eliminowania przeciwników politycznych. Do tych celów wykorzystywali bez skrupułów państwowy aparat propagandowy.
Niepełna władza nie zadowalała Hitlera, postanowił więc doprowadzić do kolejnych wyborów. Ich termin ustalono na 5 marca 1933 roku. 27 lutego spłonął budynek Reichstagu, który kanclerz uznał za próbę zamachu stanu, a odpowiedzialnością za to obarczył komunistów. Rozpętał zaraz nagonkę antykomunistyczną i zmusił prezydenta Hindenburga do podpisania dekretu „O ochronie narodu i państwa”, który oznaczał stan wyjątkowy zawieszający wiele swobód obywatelskich. Wprowadzono możliwość zawieszania działalności partii politycznych, związków zawodowych i stowarzyszeń, cenzurę prasy, kontrolę rozmów telefonicznych, usunięto sądową kontrolę działań policji. Hermann Göring, jako minister spraw wewnętrznych Prus, nadał bojówkom SA uprawnienia policyjne. Na tydzień przed wyborami do Reichstagu kampania przeistoczyła się w akcję totalnego zastraszania i terroru opozycji. W ciągu kilku dni NSDAP zamknęła w więzieniach i obozach wszystkich liczących się przeciwników politycznych. Po pożarze Reichstagu aresztowano 4 tysiące komunistów. Partia komunistyczna nie mogła wziąć udziału w kampanii wyborczej. W tym czasie zaczęły powstawać i zapełniać się pierwsze obozy koncentracyjne. Do czerwca 1933 roku w obozach znajdowało się już ok. 50 tysięcy przeciwników reżimu.
W tej sytuacji NSDAP wygrała wybory, ale wciąż nie udało się jej uzyskać bezwzględnej większości w parlamencie. Przy wysokiej frekwencji (85%) na partię Hitlera głosowało około 17 milionów Niemców, czyli 43,9 procent wyborców. Socjaldemokratów poparło ponad 18, komunistów – 12, centrum – prawie 11, a narodowców (nacjonalistów) – 8 procent wyborców. Przebieg wyborów był na ogół spokojny, tylko w Hamburgu doszło do starć między komunistami a hitlerowcami. Prasa łódzka informowała o niemieckich wyborach rzeczowo i bez specjalnych emocji. 6 marca 1933 "Głos Poranny" oraz "Ilustrowana Republika" poświęciły temu wydarzeniu całe swoje pierwsze strony.
W korespondencji datowanej na 5 marca "Głos" relacjonował:
Dzisiejszy obraz ulicy w związku z wyborami przedstawia się zupełnie odmiennie aniżeli poprzednie. Przed lokalami wyborczemi na ulicach widać wysłańców partii narodowo- socjalistycznej, rozdających kartki i ulotki, w otoczeniu wysłanników czarno-bialo-czerwonych, centrum i zrzadka socjal-demokratycznych. Komuniści zupełnie się nie ujawniają na zewnątrz. Z okien wielu domów powiewają flagi hitlerowskie. W dzielnicach robotniczych flag tych jest bardzo niewiele. Widać również przerzucone przez ulicę transparenty z napisami: „Z Bogiem i Hitlerem o wolność narodu niemieckiego"."Głos" opublikował również skrót wywiadu Hermanna Göringa dla "Svenska Dagblatt". Przed rozstrzygnięciem wyborów minister spraw wewnętrznych Prus był przekonany, że hitlerowcy i narodowcy zdobędą większość w Reichstagu, a sesja nowego parlamentu nie potrwa długo. Ważne ustawy, wniesione przez rząd, zostaną szybko przeprowadzone. „Nie będziemy tolerowali propagandy marksizmu" - oświadczył. Na pytanie o Żydów Göring dyplomatycznie wyjaśnił: "Rzezi żydów nie będzie. O ile zachowają się zupełnie lojalnie i pozostaną przy swoich interesach, to nie mają się czego obawiać. Nie chcemy ich jednak mieć na naczelnych stanowiskach w Rzeszy."
Po wyborach, aby uzyskać większość w Reichstagu Hitler musiał zawiązać koalicję z narodowcami. Ale i to nie zapewniało mu możliwości przepchnięcia ustaw uniezależniających rząd od parlamentu. Wymaganą większość kanclerz szybko jednak uzyskał aresztując parlamentarzystów komunistycznych i zastraszając lub przekupując niezdecydowanych dotąd na współpracę. Rząd Hitlera 24 marca 1933 roku otrzymał prawo wydawania dekretów niezależnie od Reichstagu. Teraz mógł już zawiesić konstytucję i wprowadzić wszystkie planowane zmiany w prawie. W lipcu 1933 weszła w życie ustawa o zakazie tworzenia nowych partii politycznych. Istniejące partie zmuszono do zaprzestania działalności i NSDAP stała się jedyną realną siłą polityczną. Demokracja w Niemczech legła w gruzach.
Po śmierci Hindenburga Hitler przejął kompetencje prezydenta. Otrzymał nieograniczoną władzę, z której korzystał aż do tragicznego końca 30 kwietnia 1945 roku. A jeszcze w październiku 1931 r. prezydent Hindenburg określił go, jako "dziwacznego faceta, który mógłby być ministrem poczty, ale na pewno nie kanclerzem”. Do dziś trwają dyskusje, w jaki sposób skromny austriacki malarz i kapral mógł objąć dyktatorską władzę nad 60-milionowym narodem. Rzadko mówi się o wsparciu, jakie Hitler otrzymał od przemysłowców liczących na korzyści z rządów narodowosocjalistycznych. Z jednej strony dostali obietnicę rozprawienia się z ruchami komunistycznymi, z drugiej kusiły niebotyczne rządowe zamówienia na sprzęt niezbędny do odzyskiwania suwerenności i budowania przestrzeni życiowej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz