Nie interesujesz się polityką? No to masz problem, bo ona bardzo poważnie interesuje się tobą.
Było to jedno z gatunku tych wydarzeń, które zmieniają świat. W tym przypadku zmieniło go zdecydowanie na gorsze. 30 stycznia 1933 roku Adolf Hitler, całkowicie legalnie, objął stanowisko kanclerza Niemiec. 6 listopada jego partia - NSDAP, zwyciężyła w wyborach parlamentarnych z 33% głosów. Ponieważ nie uzyskała większości, musiała podzielić się władzą. W nowym rządzie naziści otrzymali tylko 3 ministerstwa spośród 11.Mało kto jeszcze zdawał sobie sprawę, jak tragiczna przyszłość czeka Niemcy i Europę. Wielkie tytuły prasowe, jak ten z "Głosu Porannego" (31 stycznia 1933 r.) informowały optymistycznie o umiarkowaniu narodowych socjalistów. Na konferencjach prasowych minister spraw wewnętrznych Frick zapewniał, że rząd Hitlera "chce żyć ze wszystkimi w pokoju". Kiedy podczas spotkania z prasą niemiecką zapytano go czy nowy rząd zamierza rozwiązać partię komunistyczną, stwierdził, że gabinet Hitlera sprzeciwia się takim zamierzeniom.
- Rząd nie powróci do planów reformy konstytucji rozważanej przez Papena - opowiadał.
- A co zrobi rząd kiedy większość Reichstagu uchwali wotum nieufności? - naciskano.
- Decyzję już podjęto, ale nie widzę potrzeby informowania jaka to uchwała. Rząd będzie się trzymał przepisów konstytucji i nie ogłosi stanu kryzysu państwowego - zapewniał Fricke.
Już dniu objęcia urzędu kanclerza, 30 stycznia, o godzinie 17.00 Hitler zwołał pierwsze posiedzenie rządu, na którym przedstawił swój program. Potem z inicjatywy Goebbelsa przez Wilhelmastrasse przeprowadzono marsz poparcia z pochodniami setek tysięcy manifestantów. Wieczorem Hitler po raz pierwszy przemówił do narodu niemieckiego przez radio jako kanclerz. Odczytał "Apel rządu Rzeszy do narodu niemieckiego". Obiecywał naprawę gospodarki, likwidację bezrobocia i pomoc dla rolnictwa.
Nowy kanclerz był bardzo pracowity. Kilka dni później spotkał się z dowództwem armii, któremu przedstawił swój program odzyskania przez Niemcy niezależności politycznej i ambitny plan odbudowy sił zbrojnych.
Okres dobroci i obietnic skończył się szybciej niż miesiąc miodowy. Wkrótce przyszedł czas na działanie. 27 lutego 1933 roku spłonął gmach Reichstagu, podpalony rzekomo przez komunistów (czego do dziś nie udało się potwierdzić). Rząd Hitlera rozpętał natychmiast histerię antykomunistyczną i zmusił (już następnego dnia!) prezydenta Hindenburga do podpisania dekretu "O ochronie narodu i państwa".
Na tydzień przed kolejnymi przedterminowymi wyborami do Reichstagu Hitler i spółka dostali do ręki instrument, z którego nie mogli nie skorzystać i, z którego nie mieli zamiaru zrezygnować. Podstawowe prawa obywatelskie zawarte w konstytucji Republiki Weimarskiej z 1919 roku zostały zawieszone. Wprowadzono stan wyjątkowy, policja pod wodzą Goringa otrzymała pełne uprawnienia do stosowania wszelkich środków przymusu.
Zawieszono m.in. tajemnicę korespondencji, wolność zgromadzeń, nietykalność osobistą obywateli i ich mieszkań oraz wolność publikacji. Dozwolono na tzw. "areszt prewencyjny" czyli internowanie bez nakazu sądowego przez policję oraz pozbawiono obywateli możliwości odwoływania się do sądu wobec decyzji administracyjnych. Niemcy stały się z dnia na dzień państwem policyjnym.
W ciągu kilku następnych dni NSDAP wyłapała prawie wszystkich liczących się przeciwników politycznych. Powstały i zapełniły się więźniami pierwsze obozy koncentracyjne. Kampania wyborcza do Reichstagu zmieniła się w łapankę. Bezpośrednio po podpaleniu Reichstagu aresztowano 4 tysiące komunistów. Do czerwca 1933 roku w obozach znajdowało się już ok. 50 tys. przeciwników reżimu.
W wyborach 5 marca wzięło udział 40 milionów Niemców. Mimo eliminacji przeciwników i terroru, na NSDAP zagłosowało "tylko" 44 procent wyborców. Nawet nielegalna już Komunistyczna Partia Niemiec weszła do parlamentu z 81 mandatami (12%).
Hitlerowcy ciągle nie mieli większości, ale usilna "praca" szybko dała rezultaty. 23 marca odbyło się pierwsze posiedzenie Reichstagu w gmachu Kroll Opera w Berlinie. Pod nieobecność posłów komunistycznych (byli aresztowani lub ukrywali się) przegłosowano "Ustawę o nadzwyczajnych pełnomocnictwach". 441 posłów było za, przeciwko tylko 91. Rządowi Hitlera udzielono nie kontrolowanych pełnomocnictw na cztery lata. Uzyskał inicjatywę ustawodawczą i pełnię władzy wykonawczej. Tym samym Reichstag oddał swoje kompetencje w łapy nazistów.
W życiu każdego narodu może przyjść chwila, kiedy ma do wyboru jako przywódcę: szalonego wizjonera, albo ostrożnego do przesady oportunistę. Tak, jak załoga statku ścigająca legendarnego białego wieloryba - Moby Dicka, musiała wybierać kto ma ją prowadzić: szalony kapitan Ahab czy ostrożny realista - pierwszy oficer Starbuck. Wybrali, jak wybrali, jak Niemcy w 1933: szaleństwo zakończone katastrofą.
Kiedy widzisz polityka z butną miną obrzucającego przeciwników błotem, opowiadającego, że żyje tylko po to, aby uratować pogrążającą się Ojczyznę, twierdzącego, że wszyscy inni to zdrajcy, wiedz, że coś się dzieje... Dla ambitnych, żądnych pełni władzy, cynicznych, politycznych buldożerów, tydzień to dość czasu, aby zrobić z demokracji totalną dyktaturę. Nie muszą nawet łamać konstytucji, po prostu wyrzucą ją do kosza.
Kiedy krytykujemy polityków za lenistwo, nepotyzm, demagogię czy głupotę, pamiętajmy, że to nie muszą być największe zagrożenia dla naszych wolności. Może nawet powinniśmy cieszyć się, że nie mamy nikogo tak pracowitego i tak ambitnego jak Hitler. A może się mylę...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz