sobota, 29 grudnia 2012

Co zrobić, jak nie idzie karta?

Lekarze, perypetie małżeńskie, bogate snoby i naiwni prostaczkowie - humor prasowy w międzywojniu zasadniczo żywił się tymi samymi tematami co i dziś. Poniżej: ciekawsze żarty znalezione w "Express-ie Ilustrowanym" z grudnia 1933 roku.
* * *
Pewien malarz miał wykonać portret bogatego bankiera. Przyszedł do apartamentów bogacza i zabrał się do pracy. Lecz bogacz uważał, że pieniądze dają mu prawo zwracania różnych uwag i ciągle wtrącał jakieś zdanie.
Malarz zdenerwował się w końcu i zagroził:
- Panie, jeżeli pan się natychmiast nie uspokoi, to namaluję pana tak, jak pan wygląda w rzeczywistości!
*
Pan Kubuś udał się do lekarza.
- Co pan pije? - zwraca się doń lekarz po zbadaniu.
- Jakto co? - odpowiada Kubuś - wódkę!
- Ile pan pije dziennie?
- Tak na oko z jakieś... półtora litra...
Lekarz pokiwał głowę i pyta dalej:
- A jak tam z paleniem?
- Palę tylko pięć papierosów na godzinę...
- A więc zabraniam panu stanowczo picia wódki i palenia papierosów! - oświadczył lekarz.
Kubuś bierze palto, kapelusz i odchodzi.
- Panie! - woła za nim lekarz - Za poradę płaci pan 10 zł!
- A kto panu powiedział, że ja skorzystam z pańskiej porady? - odpowiada Kubuś.
*
Alojzy opowiada znajomemu:
- Wie pan, wczoraj spacerowałem z doktorem Kasochorskim po ulicy. Zdziwiła mnie jedna rzecz...
- Mianowicie?
- Nikt mu się nie kłaniał przez cały czas naszego spaceru! Ten człowiek wcale nie ma znajomych!
- Czego się pan dziwi?... Jego znajomi leżą przeważnie na cmentarzu...
*
Pan Ignacy ożenił się. W tydzień po ślubie spotyka go przyjaciel i pyta:
- Serwus Ignac! Co porabia twoja żona?
- Pojęcia nie mam... - Odpowiada obojętnie pan Ignacy.
- Jakto?... Nie wiesz?
- Skąd mam wiedzieć, kiedy nie widziałem jej od pięciu dni... Wcale się nie widujemy...
- To po co żeś się z nią ożenił?
- A co miałem zrobić, jak jej papa nie chciał dać inaczej posagu?
*
W pewnej kopalni na Śląsku wybuchł strejk górników z powodu niskich płac i groźby dalszej obniżki zarobków. Delegacja górników udaje się do pana dyrektora, który zaczyna górnikom opowiadać o kryzysie, ciężkich czasach, wielkiej konkurencji, powszechnej biedzie itd.
Na to jeden z górników wyrywa się:
- Co pan dyrektor będzie nas bujał o biedzie? Pan dyrektor w ciągu jednej nocy więcej w karty przegra, niż my wszyscy zarabiamy w ciągu tygodnia...
- To trudno, moi drodzy - odpowiada pan dyrektor - Co zrobić, jak komu nie idzie karta?!
*
Pani Trzepalska jest kobietą niezwykle roztargnioną. Wczoraj naprzykład wpada do sąsiadki i krzyczy:
- Moja pani... Słyszała pani? Przed chwilą mąż do mnie telefonował, że wpadł pod auto!
- O, jeja!... - zawołała sąsiadka. - A czy tylko żyje?
Pani Trzepalska chwyciła się za głowę:
- Mój Boże!... Nieszczęsna, zapomniałam o to zapytać!
*
Kopytkiewicz postanowił kupić małżonce na gwiazdkę obrazek. Wchodzi więc do salonu sztuki, wybiera jakiś widoczek i pyta:
- Ile to kosztuje?
- 800 złotych ... - brzmi odpowiedź
- Co?! - dziwi się Kopytkiewicz.
- Niech się pan nie dziwi... To jest obrazek Pędzelkiewicza, wie pan, tego słynnego malarza naszego... Dopiero wczoraj został wykończony..
- Pędzelkiewicza?... To powiedz mu pan, że on zwariował!... On już dziś żąda za swe obrazki tyle, jakgdyby nie żył już od 500 lat!
*
Noc wigilijna...
Antek i Felek stoją na ulicy. Zimno. Nie mają dokąd pójść. Opierają się o mur i ćmią papierosy. Nagle odzywa się Antek:
- Te, Felek... A cobyś ty tak na ten przykład zrobił, gdybyś był tera ministrem, co?!
Felek spluwa przez zęby, zaciąga się dymem i odpowiada:
- Cobym zrobił?.. Ju wiedziałbym co trza zrobić... Buchnąłbym ze 100 złotych i czmychnąłbym zagranicę, brachu...
* * *
Przypomnijmy, że w tych czasach Express Ilustrowany - kosztował 10 groszy (prenumerata miesięczna 3,50 zł), buty można było kupić za już 10 zł, a dobry obiad za 1,50 zł. Za 200 zł na kwartał można było wynająć w Łodzi 2-pokojowe mieszkanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz