poniedziałek, 9 grudnia 2013

Marlena, oddaj męża, zdziro!

Dupa niezła, ale czy nam nie potrzeba także twarzy? - zastanawiał się nad jej kandydaturą asystent Sternberga.
W grudniu 1930 roku odbyła się amerykańska premiera nowego filmu Josefa von Sternberga "Maroko". Okazał się wielkim sukcesem i utorował niemieckiej aktorce grającej główną rolę, Marlenie Dietrich, drogę do światowej kariery. Za swoją kreację otrzymała ona w 1931 roku jedyną w karierze nominację do Oscara dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Film dostał łącznie cztery nominacje do tej nagrody, także za: najlepszą scenografię, najlepsze zdjęcia i najlepszą reżyserię. Ale niewiele brakowało, aby amerykańska kariera niemieckiej aktorki skończyła się tak szybko, jak szybko się zaczęła. Wszystko za sprawą zazdrosnej żony...

marlena dietrich - maroko 1930

O tej zaskakującej sprawie informował 17 sierpnia 1930 roku tygodnik "Kino":
Niemiecka aktorka filmowa, Marlena Dietrich, której rola w filmie "Niebieski Anioł" stała się rewelacyjną dla jej talentu otrzymała, jak wiadomo engagement do Hollywood. Sukces swój Marlena Dietrich zawdzięczała pono wpływom reżysera Józefa Sternberga i stąd wynikł skandal.

Oto małżonka Sternberga, podejrzewając romans męża z fascynującą gwiazdą ekranu, zwróciła się o pomoc i opiekę do amerykańskich organizacyj kobiecych, które w Stanach Zjednoczonych posiadają wielkie znaczenie i umieją energicznie przeprowadzać swoje postulaty. Pod wpływem zazdrosnej pani Sternberg amerykańskie kobiety ogłosiły zdecydowany bojkot wszystkich filmów, w których wystąpiłaby Marlena Dietrich.

Nie pomogły zaprzeczenia artystki, że nie zamierza rozbijać szczęścia małżeńskiego Sternbergów, ani zapewnienia pozostałego w Berlinie jej męża, że stosunki jego z żoną są jak najlepsze. Amerykanki nie ustąpiły i Marlena Dietrich musiała opuścić Hollywood. Obecnie udała się do Afryki, gdzie ma nakręcać niemiecką wersję kolonjalnego filmu "Marokko".
sternberg i dietrich 1928

Tu wyjaśnić należy pewne nieścisłości w tej informacji. Po pierwsze: Dietrich wcale nie musiała wyjeżdżać do Afryki. Akcja filmu toczyła się wprawdzie w Maroku, ale scen plenerowych nie kręcono w naturalnych warunkach. Egzotyczne pejzaże odtworzono w warunkach studyjnych i na plażach Kalifornii. Żeby było ciekawiej: Marlena po przybyciu do USA zamieszkała u Sternbergów!

Po drugie: żoną Sternberga nie była jakaś "kura domowa", nieustannie cierpiąca z powodu mężowskich "skoków w bok", ale aktorka Riza Royce. Co prawda nie grała głównych ról, ale była postacią dość znaną. Po wojnie głównie z popularnego serialu Bonanza. Oczywiste, że wiedziała wszystko o bardzo luźnych obyczajach panujących w świecie filmu, bo żyła w nim od dawna. W roku 1930, po czterech latach pożycia, Sternbergowie szukali pretekstu do rozstania. Przyjaciółka Rizy, scenarzystka Frederica Sagor Maas, rozpowiadała, że małżeństwo Sternbergów nie może być skonsumowane, ponieważ "według Rizy, sprzęt Josefa jest uszkodzony". Związek męża z "niemieckim Aniołem" był nawet na rękę "pani Sternberg", bo dawał szansę na korzystny rozwód, do którego zresztą wkrótce doszło.

riza royce
W tle tej erotyczno-obyczajowej rozgrywki toczyła się prawdziwa walka o moralność. Środowiska konserwatywne i religijne próbowały wprowadzić obyczajowy kaganiec dla przemysłu filmowego. Hollywood uważano za największego winowajcę rzekomego upadku moralnego Ameryki. Od kilku lat działało cenzorskie biuro Willa Haysa, które ostrzyło sobie nożyczki na co odważniejsze sceny filmowe. Filmowcy musieli używać przemyślnych wybiegów, aby ich filmy nie zostały pozbawione kluczowych epizodów lub by właściciele kin nie odmówili ich wyświetlania. W tych warunkach groźby zazdrosnej żony należało traktować bardzo poważnie. Prawdopodobnie Sternbergowie osiągnęli jakiś kompromis, bo bojkotu najnowszego filmu nie było, natomiast jeszcze w tym samym roku doszło do rozwodu.

Co do związku Josefa von Sternberga z Marleną Dietrich, to temat na osobną opowieść. Był na tyle skomplikowany i pokręcony, jak i ta para. Spotkali się po raz pierwszy w Berlinie podczas naboru kandydatek do filmu "Błękitny Anioł". Pilnie szukano wtedy partnerki dla słynnego Emila Janningsa. Po latach Josef, z właściwą sobie ironią, tak opisał w autobiografii odkrycie nowej gwiazdy:
Dzień rozpoczęcia zdjęć zbliżał się, w powietrzu wisiała katastrofa. Chodziły słuchy, że kobieta, której szukam, nie istnieje. Przeglądając album reklamowy ze zdjęciami aktorek, zatrzymałem się na płaskim, mało interesującym portrecie panny Dietrich. Gdy zapytałem o nią mojego asystenta, tak jak pytałem o inne, wzruszył tylko ramionami i burknął: Dupa niezła, ale czy nam nie potrzeba także twarzy? (...) Miała oczy przymknięte. Jannings powiedział mi potem, że krowa przymyka oczy tylko wtedy, gdy się cieli (...) Wyznała, że nie potrafi grać, że nikt nie umie jej korzystnie fotografować, że prasa odnosi się do niej źle, że nakręciła trzy filmy, w których była naprawdę straszna. Daję słowo - zdarzyło mi się to pierwszy raz - nigdy żaden aktor, któremu proponowałem rolę, nie przyznał się z całą otwartością do swoich braków. Później wyszło na jaw, że grała strasznie nie w trzech, ale w dziewięciu filmach...
Opowieści Sternberga trzeba jednak traktować z przymrużeniem oka. Maria Magdalena, która na początku kariery filmowej przyjęła imię Marleny, nie była głupią gęsią, marzącą o bajkowej karierze w "Fabryce Snów". Od dzieciństwa uczyła się gry na skrzypcach i podobno miała spore szanse na karierę skrzypaczki, ale porzuciła grę po kontuzji ręki. Już jako nastolatka występowała w filmach i w kabarecie. Kiedy poznała Sternberga była już mężatką i matką pięcioletniej córeczki Marii. Nauczona w domu rodzinnym dyscypliny, silnej woli i ukrywania swych uczuć Marlena nie była z pewnością jedynie bezwolną wykonawczynią poleceń mistrza Josefa. Nawet on przyznawał, że książkę - materiał na scenariusz do "Maroka" podsunęła mu właśnie Marlena. Podobno ona wymyśliła również sposób na uchronienie kultowej sceny - pierwszego w kinie pocałunku lesbijskiego - przed nożycami cenzora.

Aktorka otwarcie przyznawała się do biseksualizmu. W Berlinie bywała często w lesbijskich lokalach, gdzie poznawała nowe partnerki. Później też miała wiele kochanek, m. in. pisarkę Mercedes de Acosta, aktorki: Magdalenę del Rio, znaną jako Imperio Argentyna i Tallulah Bankhead. Mówiono, że poszła do łóżka nawet ze swoją największą ekranową rywalką - Gretą Garbo! Poza związkiem ze Sternbergiem, miała też romanse z wieloma innymi sławnymi mężczyznami. Spośród aktorów byli to: Gary Cooper, Jean Gabin, Frank Sinatra, John Wayne, Kirk Douglas, James Stewart, Yul Brynner. Spośród literatów: Erich M. Remarque czy Ernest Hemingway.

hedy lamarrr, marlena dietrich, billy wilder 1948
Przez swój kontrowersyjny, swobodny styl życia zraziła do siebie środowiska konserwatywne i purytańskie. Natomiast Niemcy długo jeszcze po II wojnie światowej nie mogli jej wybaczyć, że odrzuciła szansę zostania gwiazdą ekranów III Rzeszy, potępiła nazizm i przyjęła amerykańskie obywatelstwo. Odmawiając Hitlerowi i występując z recitalami na frontach dla amerykańskich żołnierzy Marlena skazała się na potępienie przez rodaków i była traktowana jak zdrajczyni. W 1960 roku, gdy przyjechała z koncertami do Berlina obrzucono ją jajkami i wyzwiskami typu "Dietrich do domu!", "Zuchwała dziwka", "Podła nikczemna zdrajczyni". Za swą działalność podczas wojny Marlena Dietrich otrzymała Medal Wolności - najwyższe odznaczenie cywilne w USA oraz francuską Legię Honorową.

Po wojnie rzadziej grała w filmach, poświęciła się karierze estradowej. Zmarła w Paryżu w 1992 roku. Pochowana została w Berlinie, obok swojej matki, niedaleko domu, w którym przyszła na świat. W dowód osobliwe rozumianej pamięci w 1993 roku nieznani sprawcy sprofanowali grób Marleny Dietrich na cmentarzu Friedhof. Na płycie napisano "zdzira w futrze", nagrobek obrzucono śmieciami i błotem.
Dopiero w setną rocznicę jej urodzin burmistrz Berlina oficjalnie przeprosił Dietrich za to, że „Niemcy nie docenili jej twórczości za życia”. Rok później nadano jej honorowe obywatelstwo Berlina, a jedno z centralnych miejsc w nowym berlińskim City nazwano placem Marleny Dietrich.

20 komentarzy:

  1. O widzę ktoś zrobił ukłon w stronę mojej idolki z lat nastoletnich :)
    Miałam kłopot w młodości i obecnie mam kłopot, którą wielką aktorkę bardziej cenię. Marlenę, czy Gretę. Miałam też problem z rozróżnieniem ich - pamiętam to jak dziś.
    Dlatego wcześnie zainteresowałam się ich biografiami.
    Opowiem co je łączy:)
    Obie w Europie były pulchnymi kobietami, dopiero po przyjeździe do Hollywood zeszczuplały.Obowiązkowo musiały zeszczupleć. Uszlachetniła się ich uroda dzięki temu banalnemu zabiegowi. Skąd moda na szczupłość.Moda na szczupłość, fotogenicznosć- to narodziny nowej ery - ery obrazu- fotografii- filmu.
    Obydwie zaczynały w swoich rodzinnych krajach karierę od reklamy. Marlena od butów, a Greta od kapeluszy.
    Obydwie miały cel, ale nie miały planu jak osiągnąć cel. Plan wymyślili im ich reżyserzy. Greta- reżyser Mauritz Stille, mający opinię ekscentryka, dziwaka, ale też geniusza. O Marlenie wiadomo z postu.
    Wymieniały czy raczej odbijały sobie kochanki - Mercedes.
    Krąży historia że nigdy się nie spotkały.
    Były rywalkami i się nienawidziły.
    Marlena Grecie zazdrościła talentu dramatycznego i fotogeniczności Grecie.
    A czy Greta czegoś zazdrościła Marlenie - nie wiem ?
    Greta jest dla mnie tajemnicza. Dlatego jest 100% femme fatale :)
    Dzięki za fajny wpis.
    Pa
    PS. Obecnie mamy nową erę- 0110- jaką ona modę kreuje ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za ciekawy komentarz, chciałbym tylko sprostować: odkrywcą Grety był Mauritz Stiller... Już niedługo napiszę coś o nosie boskiej Grety... Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem, chyba chaotycznie sie wypowiedziałam.
    Może jeszcze doprecyzuje w jednej kwestii swój kom. - cel obie miały - być aktorkami. Obydwie też miały duzo szczęścia, że spotkały swoich reżyserów, którzy mieli plan jak z nich zrobić gwiazdy :)
    No, i pozostaje jeszcze kwestia czy boskość to femme fatale ? :)
    Miło mi będzie poczytać o mojej idolce z odmiennej perspektywy - bo mężczyzny :)
    Pa

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewna mądra kobieta (też Niemka!) napisała, że "grzeczne dziewczynki idą do nieba, niegrzeczne, tam gdzie chcą..." Greta i Marlena wiedziały dokąd chcą iść...

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tylko małą prośbę, proszę bądź na pierwszej stronie ze swoim nowym wpisem o Grecie, bo nie mam kaczego nosa jak Marlena( tak o swoim nosie mówiła sama) nie mam fotogenicznego nosa Grety. Mam obecnie nos bardzo zafrapowany zbliżającymi się świętami, a nie mogę przeoczyć takiej gratki - poczytania o jednej ze swoich idolek ze szkolnych lat i oczywiście ciebie :)
    Chyba z powodu kaczego nosa buty reklamowała Marlena, jej atutem były smukłe nogi. Greta chyba dlatego, że miała najbardziej fotogeniczną twarz w dziejach kina (nie tylko Złotej Ery) mogła reklamować z powodzeniem kapelusze.
    Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna historia, z bogatym życiem Marleny zetknęłam się przy okazji biografii Franka Sinatry. Ich romans nie był krótką jednorazową przygodą, spotykali się niejednokrotnie na przestrzeni lat, oboje sobą mocno zafascynowani, choć była od niego starsza 14 lat. Już wtedy postanowiłam się dokładniej wgłębić w jej fascynujący życiorys, dzięki za dodatkowy impuls:) Nie widziałam Twojego bloga wcześniej, a szkoda, bo dla mnie zapowiada się bardzo interesująco, na pewno przewertuję. Czekam z niecierpliwością na Gretę i więcej. Pozdrawiam www.perlyzlamusa.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię Marlenę Ditrych i nastrój , jaki tworzy. Polecam ciekawą książkę mało znanego autora- Zbigniewa Uramowicza pt "Pamięć oczu" Gdyby nakręcono wg niej film- to także mógłby być "skandal"- współczesny.http://tu-ila.blogspot.com/2013/08/wilgotne-konie-plaz.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak się składa że ostatnią piosenkę jaką prezentuje autor (Lili Marlene) śpiewa nie Marlena tylko jej Lale Anderson - piosenkarka, która pozostała w III Rzeszy i śpiewała dla żołnierzy Hitlera.... Fatalny błąd...

    OdpowiedzUsuń
  9. Taki zawód ,ze wszyscy spią z wszystkimi .....Piękna kobieta ,filmy pozostają w pamięci ....Na mnie ogromne wrażenie robi Jej piosenka Sag mir wo Blumen sind na gali Unicef w 1962 ,którą zaśpiewała na żywo ,znałam ją tylko w wykonaniu Sławy Przybylskiej ,koncert na żywo w Sztokholmie z 1963 .Już jest po 60 -tce a dalej piękna ,nienaganna figura i ten głos nie anielski ale bardzo niski ,tajemniczy ,uwodziciwlski .Potępiła wojnę ,Hitlera ,nazizm tak jakby jedyna wiedziała ,że wojnę rozpoczęli Niemcy .Piękna postać ,piękny życiorys ...Dożyła 91 lat i chociaż nie wiem jak by niszczono Jej pomnik ,to pamięć o Marlenie Dietrich pozostanie w jej filmach ,piosenkach i ludzkich sercazh .

    OdpowiedzUsuń
  10. Niestety, błąd powtórzony za YouTube. Żeby nie było wątpliwości zrobiłem korektę, teraz nie może już być wątpliwości, kto śpiewa...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe komentarze, a zwłaszcza ten, że "grzeczne dziewczynki idą do nieba, a niegrzeczne tam, gdzie chcą":)

    Czasami jednak gubią się w Krakowie, w gęstej mgle listopada...http://tu-ila.blogspot.com/2013/05/krakow-1982.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeśli chodzi o śpiew to mnie nie zachwyca ale karierę to miała nie przeciętną.

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie była wielką śpiewaczką, ale na scenie stwarzała niepowtarzalny klimat.

    OdpowiedzUsuń
  14. Marlena inspirowała prawie całe życie, i w latach 70 - tych, np. piękna okładka drugiej płyty znanego zespołu ? Wokalista umierał na wstydliwą chorobę na oczach świata - podpowiedź:)
    Czy innego znanego muzyka, to też chyba była jego druga płyta - zatytułowana "Przystojniak" - w wolnym tłumaczeniu:)
    W latach 60 była dwukrotnie w Warszawie - miała wtedy ponad 60 lat - oczarowała publiczność i Zbigniewa Cybulskiego - pojechał za nią do Paryża, lecz nie odbierała od niego tel.
    W późnych latach 70 - tych wystąpiła zwoalowana przed kamerami i zaśpiewała po raz ostatni http://youtu.be/Gjkm5PXhqXE - proszę bardzo. Każdy chyba pozna, bez problemu dla kogo zaśpiewała...mogłabym długo pisać o tym -biografia D.B.
    Po czyn zamknęła drzwi do swojego apartamentu w Paryżu. Nie wychodziła z niego przez długich samotnych 16 lat(chyba), bo przecież Marlena była, jest symbolem kobiety bez wieku, a nie ździry :)
    Wesołych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  15. Przyjmijmy, że tytułowy epitet "zdzira" jest super komplementem jakim obdarzyli Marlenę jej oschli i prostolinijni rodacy. Za jej niezależność i wyzwolony styl życia. "Zdzira" to brzmi dumnie!

    OdpowiedzUsuń
  16. No dobrze to doprecyzuję, swoje zarzuty i wypowiedź.
    W Warszawie Marlena była dwukrotnie za pierwszym razem uwiodła Czesława Niemena, i "przywłaszczyła" sobie jego piosenkę "Czy mnie jeszcze pamiętasz". Niemen śpiewał piosenkę zaadresowaną do jednej z dawnych miłości, Dietrich zrobiła z niej przejmujący song o odrzuconej miłości swojego kraju. Mutter, hast du mir vergeben – matko, czy mi przebaczyłaś? Cóż, ale dopiero w 2000 (chyba) roku ktoś z władz, przeprosił Marlenę oficjalnie za całokształt...eee nie chce mi się o tym pisać. To smutne jest, jak się traktuje człowieka myślącego.
    Za drugim razem oczarowała Zbigniewa C.:)
    A co do tytułu, to Marlena nie była obrazalska:) bo ździrowato to ona się zachowywała w latach 20 w w ciemnych zaułkach dekadenckiego Berlina.
    Mogłeś nadać swojemu wpisowi trafniejszy tytuł, bo chyba niewiele młodych osób zdaje sobie sprawę jak wpływową i silną osobowością była ta piękna kobieta i za co powinniśmy ja podziwiać.
    A gdzie re życzenia ? :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Bardzo pracowity okres przedświąteczny, nie pozwolił mi odpowiedzieć wcześniej, za co serdecznie przepraszam. Oczywiście, życzę jak najlepiej, inspirująco spędzonych Świąt... Co do tytułu: powstał wcześniej niż tekst i miał prowokować do czytania, a nie oceniać jego bohaterkę. Chyba w miarę się udało... Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  18. Akurat wczoraj szukałem informacji o Sternbergu, a dzisiaj tu jestem. :) Ogólnie interesowało mnie, jaki negatywny wpływ miała na niego Marlena.

    OdpowiedzUsuń
  19. W jakim sensie negatywny wpływ? Rodzinnym, obyczajowym czy twórczym? Bo jeśli chodzi o filmy, to wszystko co najlepsze Josef osiągnął z Marleną. Być może w tym też tkwią przyczyny jego późniejszych porażek. Raz wypracowana metoda przecież nie będzie działać właściwie do końca świata. Przecież jedyne co stałe, tak w kinie, jak i życiu, to zmiana. Nieustanna zmiana...

    OdpowiedzUsuń
  20. "W jakim sensie negatywny wpływ? Rodzinnym, obyczajowym czy twórczym?" - Na te pytania szukałem odpowiedzi. W sumie średnio znalazłem...

    Będąc w kinie studyjnym w Krakowie, oglądałem "Błękitnego Anioła". Dojrzała pani przed seansem opowiadała o Sternbergu. (tak wygląda seans w tym kinie) "Dietrich grała femme fatale w jego filmach przez długie lata aż w końcu, na ironie losu, sama stała się kimś takim dla niego."

    Po wypromowaniu Marleny, a następnie zakończenia współpracy z nią, Sternberg stracił popularność. Jego filmy nie były już takie świetne. Jakaś finansowa klapa przy jednej produkcji czy więcej ich było - nie wiem. Koniec końców Hollywood nie chciało z nim współpracować. Może coś w nim pękło? Innego wyjaśnienia nie widzę.

    OdpowiedzUsuń