sobota, 13 października 2012

Nie pytaj bracie: po co duszy gacie?

norblin mnisi monachomachiaSkuteczność działania sił nadprzyrodzonych w walce o prawdę i sprawiedliwość jest nieoceniona. Potwierdzają to niepodważalne autorytety świątobliwe i wielebne. Jednakże warto pamiętać, że nawet czcigodni ojcowie korzystają chętnie także ze środków bardziej przyziemnych i pragmatycznych. Wiedzieli o tym doskonale i biskup Krasiński, i ksiądz Juszczyński - autorzy komicznych poematów o niezbyt pobożnym życiu pobożnych mnichów, o klasztorach, gdzie bronią przeciw oponentom mogą być kufle, szklanki, talerze, księgi, a nawet kropidło...
Poniżej zamieszczony tekst nie dotyczy tak dramatycznych zdarzeń. Rywalizacja, nawet ostra, jest, ale to tylko walka na pióra i literackie talenta. Artykuł opublikowany został w 1847 roku. 

* * *
Ustęp z prawdziwej Monachomachii

Nie pamiętam, w którym to ze znaczniejszych miast Radziwiłłowskich - podobno, że w Nieświeżu - były w osiemnastym wieku dwa osobliwie klasztory, doznające względów książęcych, i walczące o nie ze sobą zacięcie, to jest: OO. Reformaci i Jezuici. Po zgonie któregoś z Radziwiłłowskiej rodziny, obydwa zgromadzenia na wyścigi starały się świetnością żałobnych obrządków okazać wdzięczność za doznawane od familii łaski, a tym samym nowe sobie zaskarbić. W obu kościołach sypały się gradem: mowy pogrzebne, elegie i epitafia, huczały dzwony jak na gwałt, gorzały świece, brzmiały śpiewy i muzyka. 

Na ten raz przecie prości Reformaci wzięli górę nad subtelnymi synami Lojoli... (..) Tryumf ten zgotował braciszek Tadeusz (...)  Przedstawił w końcu nabożeństwa duszę nieboszczyka Radziwiłła, w lekkim, przejrzystym odzieniu anielskim, ulatującą z katafalku do nieba. Koncept ten w całym mieście tyle narobił aplauzów i wrzawy, że ani wspomniano nawet o Jezuickich egzekwiach.
Wspaniałe animusze nie zniosą obojętnie żadnego upokorzenia. Bogobojni Ojcowie, nie mogąc zepsuć Reformackiego sukcesu, chcieli przynajmniej żółcią swą obryzgać jasny ich tryumf. Ojciec poeta, drugi może Baka*, nasmarzywszy kilka godzin mózgu, skomponował, ojciec kaligraf przepisał, a żak usłużny o świcie przylepił na drzwiach Reformackiego klasztoru następne epigramma:
malczewski mnisi

"Wielce się żali Radziwiłła dusza,
Na Reformata, brata Tadeusza,
Że ją do nieba posyła bez gaci...
Niech mu Bóg płaci!"

Lecz brat Tadeusz, upojony świeżym powodzeniem, podniósł śmiało rzuconą rękawicę i ex promptu** wypalił natychmiast odpowiedź:

"Niech się nie żali Radziwiłła dusza,
Na Reformata, brata Tadeusza;
Będzie jej w niebie, choć bez gaci, dobrze -
Daleko lepiej niźli komu w bobrze."
(Wiadomo, że Jezuici nosili czapki bobrowe)

Ustęp ten z prawdziwej wojny mnichów, mam z autentycznego źródła, bo od Reformata z Radziwiłłowskiej Biały, na Rusi Podlaskiej.
R. Z.
(Przyjaciel Ludu 1847 nr 48)

* * *
*ks. Józef Baka ., (1707-1780), poeta
**ex promptu [łac.] - bez przygotowania, naprędce

1 komentarz:

  1. ~Cahir Aep Ceallach15 października 2012 16:33

    Zawsze fascynowała mnie historia, pozdrawiam i dziękuję za ten blog. Trafia do moich ulubionych :)

    http://designsekcja.pl/obrazy-z-herbaty/

    OdpowiedzUsuń